AAAAA BYŁAM TAM !!
Nareszcie, doczekałam się. Wszystko było umówione itp ;p
Ale w ostatniej chwili okazało się, że owszem, mam dojazd ale przyjazdu... już brak ;x
Normalnie ciągle jakaś przeszkoda... byłam gotowa iść na piechotę z tej stajni do domu przy niebezpiecznej ulicy ! Naprawdę, byłam gotów na to poświęcenie. Wszystko dla koni <33
Na szczęście wszystko się ułożyło, i dojazd mi się znalazł ;)
Nie jeździłam, aczkolwiek znów widziałam te cudowne główku z tymi ślicznymi oczkami...
matko, jakie to jest bezcenne. Zdjęcia są ważne, ale nie oddadzą tej prawdziwej magii...
Na zdjęciu ja i Jamajka, karmię ją bodajże chlebem ;p
Ta złośnica nie dobra ;P Ale za to ma cudownego synka... ;P
A niedługo rodzi Manuela ! Taki nowo narodzony źrebaczek ah... <33
Spadam już, bo dużo lekcji przedemną ;p
Ale cieszę się, że wytrwałam... powiedziałam sobie - mogę iść 3 km, ale zniosę tego bólu i tęsknoty. Mogę iśc tam choćby na pieszo. Ale na szczęście to się nie sprawdziło ;p
A może... jeśli mi się uda.. to w czwartek też do stajni? ale tym razem na jazdę? ;P
No nie wiem, nie zapeszam, odpukać w niemalowane ;p
Zobaczymy jak się ułoży ;)
Ciao !