Chcę aby dzisiejszy wpis był nieco inny. Różnił się od reszty. Dlatego też postaowiłem dodać do niego swoją gębę.
Patrząc na moje dotychczasowe życie na chłodno... to byłem złym człowiekiem. Napewno złym chłopakiem/facetem... NIE! Nie byłem zły. Czasami miałem w sobie "chwilowe zło", ale nigdy nie byłem zły do szpiku. Ja po prostu popełniałem błędy. Chciałbym aby to było jasne i klarowne. Każdy ma prawo popełniać błędy, Ty też. Później można się poprawić. Każdego błędu się już nie naprawi, ale można je zrekompensować na wiele sposobów, o ile druga osoba zechce je wybaczyć. Jakich błędów jestem świadom? Cóż... o to czym popsułem najważniejszą wartość w moim życiu, czyli miłość do kobiety:
Kolejność będzie raczej przypadkowa...
Rzeczą która najczęściej się powtarzała była złość. Nerwica, wkurwienie, furia. Kilka razy powiedziałem w przeszłości rzeczy, które z moich ust nigdy paść nie powinny. Nazwałem Cię już suką, wredną w dodatku, nazwałem podłą, nazwałem głupią, kazałem spierdalać. Ba... nawet traktowałem Cię swymi słowami jak szmatę. Jakie były moje motywy? Zazdrość, zazdrość i egoizm. Zawsze reagowałem zbyt impulsywnie. Pare razy nie dałem dokończyć. Z czasem przestałaś chcieć wyjasniać cokolwiek, bo spodziewałaś się tylko agresywnego zakończenia. Ale zmieniłem to...
Egoizm i zazdrość są ze sobą powiązane. Chyba nie ma wiele do powiedzenia na ich temat. Zwracałem zbyt wielką uwagę na siebie, za mała na Ciebie. Zazdrosny zaś byłem z powodu nadszarpniętego zaufania. Choć zawsze starałem się wierzyć, że wszystko jest w porządku to zazdrosny byłem i tak. Półtora roku temu zazdrosny chorobliwie, z czasem tylko delikatnie, tak jak większość mężczyzn... Jednak dawne wydażenia spowodowały, że Ciebie nawet najmniejsza zazdrość już raniła i odpychała.
Kłamstwo. Skłamałem ostatio, gdy nie byłem gotów na rozmowę, i chciałem ją odłożyć. Skłamałem za każdym razem gdy mówiłem, że nie zależy mi na Tobie. Zataiłem to co ktoś powiedział w czerwcu o Tobie, by poruszyć to na spotkaniu. I było tego zapewne więcej.
Zdrada. Tak, zapatrywałem się na Karolinę, nawet gdy z Toba bylem. Nie kochałem CIę w tedy prawdziwie, bo ja w tedy kochać prawdziwie nie potrafiłem. Dopiero z pół roku temu dowiedziałem się coś o prawdziwej miłości. No i Paulina. Mój osobisty największy życiowy bład. Może nie byliśmy już razem, ale to też było krzywdzące. I to bardzo. Powinni mnie za to wykastrować... Nie mam na swoje usprawiedliwieie nic po za głupotą. Powiem jedynie że tego nigdy nie powtórzę. Nigdy, nigdy, nigdy, wiem to.
Narzekanie na Ciebie. Zbyt długo widziałem tylko Twoje błedy, nie patrząc na swoje. Od kiedy wznowiliśmy nasz kontakt chciałem to zmienić (grudzień). Wymyśliłem sobie dość ciekawą teorię, że jeśli będę absolutnie fair względem Ciebie to przynamniej bedę mógł spojrzeć sobie w lustro. I to działa. Skupiłem się na sobie, na tym by być szczerym i wiem że nie oszukałem Cię od dłuższego czasu z niczym po za tekstem "jestem pijany" gdy byłem trzeźwy. Wczesniej za bardzo skupiałem się na tym jak bardzo sam zostałem pokrzywdzony uważając że byłem idealny. Nie robię już tak. Nawet staram się wgl nie myśleć o Twoim postępowaniu tylko w całości skupić na sobie. Mam jedno sumienie i odpowiada ono tylko za moje czyny. I na tym też koncentruję swoją uwagę. Choć czasami nie idzie...
Brak Akceptacji chęć Twojej zmiany. To jest bardzo rozległe zagadnienie, którego znaczenia długo nie doceniałem. Przyznaję. Póltora roku temu "nie chciałem mieć takiej dziewczyny". Nie chciałem ani nie potrafiłem zaakceptować Cię takiej jaką byłaś w całości. Pisałem o tym wczoraj na GG. Wiele razy to spieprzyłem, jednak moje motywy były NA SERIO INNE niż Ci się wydaje. Na samym początku owszem, patrzyłem na siebie. Ale z czasem gdy widziałem co się z Tobą dzieje myslełm tylko o tym by to zmienić. Dzisiaj zrobiłbym to inaczej, pisałem Ci. jeśli chcesz mnie sprawdzić i wiedzieć co bym zrobił to już powiedzmy sobie w rozmowie, nie tu. W tedy tylko te zmiany potrafiłem wymusić. Byłem za głupi. Nie za zły, tylko za głupi. Ale mogę Ci przysiąść, że nigdy później nie miałem zamiaru zmieniać Twojego charakteru pod siebie. Być może wczesniejsze słowa zostawiły w Tobie takie przekonanie. Prawdą jest, że nigdy nie powiedizałem Ci "kocham Cię taką, jak jesteś". Pisałem coś podobnego, ale nigdy nie rozwinąłem się z tym. Zachwycałem sie nad Twoim charakterem, sercem, wyglądem, ale nigdy nie zebrałem tego do całości i nie powiedizałem że nie chcę W Tobie nic zmieniać. Przyznaję, powineinem był. Jednak możesz zapytać Maję... już w styczniu.lutym, gdy poznałem Ją na GG pisałem jej, że zmieniłaś się pod moim wpływem, i że chciałbym to jakoś zmienić. Od Grudnia czułem się z tym cholernie źle. Powieniem był być bardziej wyczulony na to, dopytywać się czy Ty aby na pewno jesteś szczęśliwa. Zabrakło tego z mojej strony i to mój błąd. Liczyłem, że przy nastepnym spotkaniu będzie szansa o tym pogadać, ale do tego już nie doszło.
Bawienie się? Nie! Nie bawiłęm się Tobą. Chyba nawet na początku znajomości tego nie robiłem. Może w okresie wiosny zeszłego roku, ale w tedy... sama pamiętasz co sobie oboje wypisywaliśmy. Jednak nigdy pisząc Ci "kocham" nie miałem w planach się Tobą w żaden sposób pobawić. NIGDY.
Brak zaufania. Tak, straciłem je. Na samym początku nie ufałem, potem zaufałem, ale z chwilą rozstania znowu je straciłem. Uwierzyłem Ci w październiku. Wierzyłem w grudniu. Jendak gdy powiedziałaś "Michał, my jesteśmy tylko kolegami" a w opis wstawiłaś "Kubuś :*:*" z jakimś bardzo miłym dopiskiem, wręcz świadczącym o uczuciu moje zaufanie zostawiło wystawione na ogromną próbę. W końcu nic mi nie obiecałaś, więc to chyba nawet nie kwestia zaufania. Powtórzyłaś dwa razy "nic mnie z nikim nie łączy", ale opisy nie dawały mi spokoju.
Kontakty, porozumienie. Tego było za mało. Nie raz nie załadowałem telefonu w porę i kontakt mielismy utrudniony. Nie raz sam sporo nie wchodziłem na GG.
Brak wiary w Ciebie? Na początku napewno... uważałem, że nie jesteś zdolna do wielu rzeczy. Ale już od wakacji to się strasznie zmieniło. WIdizałem jak sobie radziśz, widizałem, że jesteś silna, jak postanowiłaś studiować, jak sobie poradziłaś z nauką, pracą, pomocą mamie. Wreszcie jak wykazałąś się wiedzą na kilka tematów, o któych sam wiem nie wiele... Z każdym miesiącem wierzyłem w Ciebie coraz bardziej. Chyba dowodem na to były moje słowa, gdy powiedziałaś, że myślisz o porzuceniu studió, czyż nie?
Brak szacunku, chamstwo. Powinienem to podpiąć do akapitu poświęconemu złości. Gdyż w każdej innej sytuacji miałem do Ciebie czysty szacunek. Zawsze uważałem że się szanujesz. Stawiałem wyżej niż większość dziewczyn, bo taka prawda - Ty się zawsze szanowałaś. Nie można było Ci nic zarzucić. Świeciłaś powściągliwością i przykłądem. Moje chastwo... jeszcze jest... ale jest go mniej. Kiedyś było go pełno, teraz inaczej odnoszę się do ludzi. Także do najbliższych. Zapewne pamiętasz jak kiedyś traktowałem Mamę. To się zmieniło dawno temu. Ciebie też traktuję inaczej. Wyątkiem była sytacja z Maą, ale... Ja naprawdę myślałem, że Ty się podszywasz. Że robisz coś z czym obiecałaś skończyć. Wiesz, że gdybyśmy mieli kontakt nie doszło by do tego?
Brakowało mnie, gdy powinienem być przy Tobie... choć to kwestia bardziej sytacji, niż tylko mojego błedu, ale tego też żałuje... Za mało czasu Ci poświęcałem.
Teraz proszę Cię... odpowiedz w swojej głowie czy w stosunku do mnie nie popełniłaś przez cały okres podobnej ilości błędów. Nie Twierdzę że jesteś winna. Nie. To ja ponosze winę, bo to ja krzywdziłem bardziej. Ale nie dam sobie powiedzieć że jestem złym człowiekiem. Może być mi z czymś źle, i obecnie jest mi źle, ale to wszystko są błedy spowodowane jakimiś emocjami. Nie tym, że jestem zły...
Pomyśl czy nie wyciągnąłem z tego wszystkiego lekcji. Bo błedy swoje znam. Nie wiedziałem tylko co zaważyło na Twoim odtrąceniu mnie na koniec styczia.... Nie wiedziałęm który z błędów był najgorszy. Dopatrz się jak wiele zmieniłem w swojej głowie od czasu gdy byłem tym chłopcem, którego poznałaś kiedyś. Zafaj mi w końcu, że ja Cię szczerze kocham. Sproboj we mnie zobaczyć dobrego, kochającgo faceta... spróbuj, bardzo Cię proszę... A dopiero w tedy powiedz mi, że nic Cię nie interesuje i że wszystko skończone.
Twój Michał