22.03.2014
niedziela 21:05
I znowu się tak dzieje, że mam doła. Nie mam ciągle siły żeby wracać z tym nawracającym gównem. Oczywiście złożyło się na to głównie moje wczorajsze obżarstwo i chlanie. Miałam nic nie pić podczas wyjścia z J., a w yszło jak zawsze. Browary, kebab kanapka, tatar... Pięniądze od taty i na następny miesiąc od mamy poszły w cholere.
Pojechałam w środę do domu, ponieważ musieliśmy załatwić sprawy z notariuszem, związane ze śmiercią babci. A w piątek musiałam już wracać bo miałam w sobotę te szkolenie w parku linowym... Wszystko w biegu jak zawsze. Mam też trochę wyrzuty sumienia, że tyle pieniędzy mama na mnie wydała podczas tego wyjazdu. Kupiła i dużo ciuchów i buty i kosmetyki, dała kasę i tata dał kasę. Męczy mnie to .. A no i tyle żarcia dostać... Nigdy tak naprawdę im za to nie dziękowałam, a oczywiście doceniam to wszystko co dla mnie robią. Jakby wyglądało moje młode życie, gdyby nie ich pomoc. A muszę przyznać, że mam naprawdę to na co mam ochotę. Każde głupie zachcianki są spełniane, ale czy ja na to wszystko zasługuję? Co daję w zamian? Czy to będzie kiedyś jakoś procentować? Czy ja będę musiała to jakiś sposób spłacić? Coś wydaje mi się, że tak.
Odchudzanie zjebane po całej linii. I w domu i po powrocie też. Od środy nie ćwiczyłam. Lamuska.
Jutro ruszamy od 6:30.
W piątek Spartan Race