w sklepie paweł coś (bez sensownego) mówi do agnieszki. śmieją się.
paweł - co ty się tak swój ryj do mnie przybliżasz jak się śmiejesz?
agnieszka - no bo śmieję ci się prosto w twarz.
każdy wie, co jutro za dzień. oż! wesoło nie będzie, ale spoko, tylko 10 miesięcy do kolejnych wakacji (pocieszające, co?) :P no i zaczną się znowu dzikie, szkolne fazy.
a agnieszka w ostatni dzień wakacji musi jechać (rowerem) na działkę. po warzywa. oż! a zaraz będzie padać. i oj oj oj. nie chce się:/ i ma ochotę sobie poprzeklinać, ale tak po cichu, żeby nikt nie słyszał i jak wróci nałoży słuchawki na uszy, weźmie ołówek i kartkę do rąk, zacznie rysować, śpiewać, przeklinać, cieszyć się i smucić jednocześnie, a w między czasie zje sobie jabłko i będzie się złościć że ma ochotę na batonika, a od sześciu dni go nie może zjeść. argh!