Obudziłam się w swoim łóżku, rozejrzałam się w około ...
To było troche dziwne, bo widziałam las, polane i... Tory.
Spróbowałam się ruszyć, ale nie mogłam, bo byłam
przykuta do łóżka, które było na torach.
Zaczęłam się wiercić i wyrywać z łańcuchów...
Usłyszałam nadjeżdzający pociąg,
próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z
siebie głosu. Nie wiedziałam co zrobić, więc
zaczęłam się modlić ... Spojrzałam na nadjezdżający
pociąg i zobaczyłam szatana ... diabła... czy jak temu
imbecylowi naimie ... Był czerwony... Miał rogi...
Duuuuże rogi... Patrzył namie zniewieściałymi oczami...
Zaczęłam się modlić raz jeszcze.
I z nieba zamiast czarnych kłębów nadlatujących tuż
nad pociągiem zobaczyłam jasność... Była przeraźliwie
biała ... Nagle znalazłam się w środku pociągu ...
Diabły, szatany i inne gnomy będące w pociągu rzucały
we mnie czym się da, a te rzeczy przezemnie przenikały
tak jak pociąg ... Potem zobaczyłam pociąg przed sobą ...
Byłam za nim ... Nic mi się nie stało !
[b]I właśnie dlatego nie chce iść spać...[/b]