Jam jest jałową glebą,
niepłodnym ziarnem zasadzonym
dłonią ślepego ogrodnika,
wyblakłą farbą w pokoju daltonisty,
tęczą złudnie nadzieję skarbu obwieszczam
po czym ginę w blasku rzeczywistości,
krzyk mój potoczy się labiryntem niemych
gdy będę stała pośród ławicy beznogich,
i choćbym się mocno prawdą oblekła
ni oczu czy uszu uwagi nie zwrócę,
gdyż los puchu marnego dzielę
niby się to zauważa, może akceptuje
lecz z myśli się wyzbywa nim sen upłynie...
tak mnie naszło jakoś
i bazgrałam... oto rezultat...
jestem pomyleńcem
z lekką domieszką tragicznego romantyka... ^^
(...) bo ja tylko chciałabym spokoju i ciepła, czy tak wiele żądam?
być może, lecz jednak poczekam ;)