Mój A. ciągle chce gdzieś jeździć, byleby tylko nie siedzieć w tym brudnym mieście. No i co ja mam zrobić? Trzeba jeździć z nim, a jakże ;) Narazie siedzimy nad pytaniami na egzamin dyplomowy a fakt 75letniego prowdzącego seminarium zdecydowanie nie zachęca... Tacy ludzie powinni już spokojnie wypoczywać w domowych pieleszach.
Cóż, mimo to czuje, że jestem szczęśliwa. A. zawsze się smieje,z tego w jakich jestem skowronkach kiedy widzimy się po paru dniach rozłąki. Wolałabym mieć już Go na wyciągnięcie ręki codziennie rano. Niebawet pewnie i to się ziści.
W niedzielę impreza z moją Wielką :)
A teraz mykam uczyć się na kolokwium, na szczęście jedno z ostatnich na tych studiach.