Anthony wszedł do pokoju. Zamarł. Wszyscy zamarli. Wiatr marszczył firanki. Ethel Hollis nie mogła nawet krzyknąć - zemdlała.
-Proszę, nie zabieraj mojego promyka...-głos Dana ucichł.
hmmm cóż ja mogę pisać kiedy są wakacje;D Siedzę sobie teraz w Krakowie a później wybieram się nad nasze śliczne morze;) Oczywiście z moim kochanym ;)
Troszkę się u mnie pozmieniało;D aaale niestety nie mam teraz czasu o tym pisać;D ważne jest że ukochany sie nie zmienił od 368 dni;*
Całuski;*;*;*