dawno mnie tu nie było.
czas ucieka mi jak szalony - dopiero co były święta a tutaj już prawie koniec stycznia.
Maks rośnie i dokazuje, oczywiście jest najfajniejszym dzieciakiem na świecie :D
ma fioła na punkcie M - jak tylko go widzi to cieszy pyszczek (czasem bywam zazdrosna, a czasem z radością zostawiam ich samych :D)
ja próbuję ogarnąć uczelnię, ale mam zerową motywację, wciąga mnie milion innych rzeczy i doba jest zdecydowanie za krótka.
chciałabym mieć czas dla młodego, dla M, dla siebie, dla najbliższych, a tutaj tylko 24 godziny :D
ale niedługo zacznie się wiosna i będzie lżej. pierwszy raz od lat marzy mi się koniec zimy, ale kto odśnieżał zasypany samochód z niemowlakiem w foteliku i trzema torbami - ten powinien zrozumieć :D