Zdjęcie z dedykacją dla Kamila , bo w końcu jego autorstwa. Ty zawsze widzisz tylko wschody,ja tylko zachody. Dziękować x* Kiedys,myslac o czarnych dziurach,przedstawialem je sobie jako symetryczne jednorodne czarne walce.Wpadalo sie do noch gwaltownie i niespodziewanie, a potem byl dlugi lot w pustce i ciemnosci. Kto nigdy nie byl w takiej dziurze nie wie nic.Ani o zyciu ani o smierci,ani o istocie szwajcarskiego sera. Rzadko kto wskakuje do takiej dziury jak mysz do norki.Bo czarna dziura nie jest schronieniem,ale wbrew pozorom jego przeciwienstwem.Ciemnosc nie chroni tu przed swiatlem ,ale rozjarza je do blasku,od ktorego najkrotsza droga prowadzi do slepoty.A wiec wychodzi na to samo. Znakomita Wiekszosc (wielkka litera uzyta jest tu celowo,dla podkreslenia ilosci owej Wiekszosci ) wsuwa sie do dziury stopniowo i - rzec by mozna- mimochodem. O ile jednak wsuniecie sie mimochodem nie dostarcza zadnych trudnosci,o wysunieciu sie Wiekszosc moze jedynie pomarzyc.Bo dziura wciaga.Jej sila grawitacji przekracza wielokrotnie sile przyciagania ziemskiego. Czarne dziury nie maja nic wspolnego z cisza i spokojem.Pelne sa wrzaskow i jekow,szeptow i dudniacej muzyki.Przypomia ona do zludzenia dzwieki wydawane przez odstraszacze kretow.Paralela nasuwa sie z reszta w sposob oczywisty,jako ze mieszkancy dziur upodabniaja sie do tych stworzonek bardzo szybko.Bez obrazy dla kretow,chodzi jedynie o strach przed swiatlem i koniecznosc przystosowywania sie do zycia w ciemnosciach. Bywaja dziury plytkie i glebokie.Krete jak jelito grube i proste jak naciagnieta struna skrzypiec. Najgorsze w dziurach jest to,ze nie ma sie w nich gdzie schronic.Na prozno byscie tam szukali azyli i ciemnych zakatkow.Z samej swojej istoty dziura jest schronieniem.Ale szybko mozna sie do niego przyzwyczaic i juz czyms takim byc przestaje, a nie ma czerni czarniejszej i glebszej.Dlatego ci odwazniejsi i ci,ktorzy boja sie najbardziej,wola juz oslepnac i ryzykuja zetkniecie ze swiatlem. W dziurach czas jest pojeciem jeszcze bardziej abstrakcyjnym,niz jest nim w istocie.Nie ma dni ani nocy,ani pór roku.Mieszkańcom dziur wydaje sie ze panuja nad czasem,podporzadkowujac go bez reszty swoim potrzebom,jest to jednak pozorne, jak pozorne jest ich poczucie wolnosci.Nie bowiem ciasniejszego wiezienia jak to,ktore sobie sami zbudowali. Ich zwiazki z tym,co na gorze,slabna,stad tez potrzeba wydostania sie z wiezienia stopniowo maleje. Zdarza sie,ze ktos z gory zapusci sie w czarny labirynt,probujac odszukac kogos zaginionego.Ale nawet jesli go znajdzie,przy blizszym przyjrzeniu sie stwierdza,ze to ktos obcy,przypadkowa zbieznosc rysow, budowy ciala i dokumentow,o ile takowe istnieja.Niektore uparciuchy,nie zwazajac na wszystko,decyduja sie pomoc tej nieznajomej osobie wydostac sie na powierzchnie,sa to zwykle ludzie opetani miloscia i nadzieja.
O sobie: Krucha jak porcelana.
Delikatna jak pergamin.
Wrażliwa jak niemowlak.
Nieprzewidywalna jak pogoda.
Niosąca zniszczenia jak huragan.
Płaczliwa na miarę tsunami.
Krzykliwa na miarę eksplozji nuklearnej.
Słodka jak czekoladowa czekolada.
Zakręcona jak ruski termos.
Słona jak wiadro łez.
Perfekcyjna jak mikroskop.
***
"Przy Tobie zasnę i obudzę się o świcie,
owinę się Tobą i otulę w zimną noc.
Jesteś jak mój pachnący,ciepły koc,
którego chce słyszeć serca bicie."