Kiedy leży się przez dwa złapane motyle z otwartą podświadomością,
przez głowę przelewają się setki kopertopodobnych wspomnień.
Wena jest cieczą. Gęstą, ciemnobłękitną, łatwą nabrania w myślowy kanister.
O niebo łatwiej przychodzi mi kontrola odruchów, wciąż potrafię zastygnąć
w cielesnym bezruchu, pomimo nadprogramowego pobudzenia.
Pod powiekami istnieje drugi świat.
Niesposób opisać go słowami, nie można go również sfotografować.
Pełno tu złotych błyskawic i małych, czarnych myślokształtów, których
wspomniana barwa sugeruje ponury sposób bycia.
Miłych snów.
2:07