Mam do dyspozycji zaciszne uliczki,
pełne historii,
wypełnione po brzegi perspektywami gubienia bezpowrotnie czasu,
zastępując go wspomnieniami złączonymi niewidzialnymi dla ludzkiego oka z konkretnym miejscem więzami.
Zamiast tego, co noc, płynę błękitem w kierunku lasu z betonu,
wypełnionego po brzegi odcieniami szarości,
zastępującego szczęście, ginącymi gdzieś między punktem A i B nadziejami.
Nie mogąc nic zrobić, będąc nierozerwalnie złączony z tym miejscem.
Miejscem, które jednocześnie dało poniekąd dobry start,
a z drugiej strony będącego siedliskiem czarnych myśli, które krążą nad nim jak stado czarnych kruków.
Wpadłem w pułapkę perfekcjonizmu.
Wpadłem w pułapkę marzeń, kurczowo trzymając się Entuzjazmu zamiast eskapizmu.
Moje wymagania nie są aż tak wygórowane. Staram się dawać tyle, ile sam potrzebuje.
Lying to myself again.
Suicidal imbecile.