Najgorsze są noce.
Wyszłam na spacer, żeby się uspokoić, odetchnąć. Poczułam chłód, usłyszałam ciszę mieszającą się z przenikliwym hałasem mnie samej. Żeśko i ciężko zarazem.. Chcę przestać, ale nie mogę. Rzucam pytania w przestrzeń, krzyczę. Nie dostaję odpowiedzi.
-Nikt nie słyszy?!
(...)
-Naprawdę?!
(...)
-Przestań, jesteś wariatką, należało Ci się...
Wracam, myślę o tym, co we mnie tkwi. Muszę się z tym zaprzyjaźnić, na te chwilę mam tylko to. Chcę przestać czuć, przestać myśleć.. Rozpadam się na kawałki - jeden mocniejszy podmuch wiatru i zniknę.