To jest magia zaklęta w szczegółach, najdrobniejszych szczegółach. Gest, uśmiech, dotyk. Kiedy o tym mówisz, masz wrażenie, że topi się w banale, że jest motywem z jakiejś głupiej komedii romantycznej, a kiedy to się dzieje, czujesz, że nie ma teraz nikogo szczęśliwszego od Ciebie. Jest bezpiecznie, pięknie, ciepło, mimo wiatru i jedyne, czego się obawiasz to tego, że ta chwila ma kres albo że jakiś niefart perfidnie ją zakończy.
nie przyzwyczajaj się, nie przeceniaj swojej roli w życiu drugiego człowieka i nie zapominaj, że wszystko, czego potrzebujesz do osiągnięcia tego, czego pragniesz - jest w Tobie
out of life, out of mind, out of space
muzyka, lizaki i jakieś piasadło
Kaśkowej muzyce nadałam przeznaczenie i charakter, rzecz jasna wyłącznie w pojęciu własnego życia, bo ten faktyczny miała jeszcze przed zmaterializowaniem, w Bożym zamyśle. Kocham ją i mam problem, bo pomogła mi dookreślać emocje w bardzo osobliwym momencie mojego życia, który trwał bagatela 16 miesięcy, a teraz tak bardzo mi go przypomina, że nie umiem po nią sięgnąć i nie czuć tego, co wtedy. U nadwrażliwców to wraca falami. Haha, pozdrawiam. A teraz mam projekcję, jak wyciągam Cię za kołnierz z Twojej matni i proszę, żebyś mi oddał mój względny obiektywizm wobec muzyki. Nie, w sumie to wcale tego nie widziałam. Nic z Twoim udziałem nie ma już miejsca. Och, jak słodko przeżywać stan "mamtowdupny"!
Pożulczykowałabym trochę, ale muszę oddać artykuły o popkulturze (nie wiem, który już raz w życiu) i kierunkach w sztuce współczesnej. Przyjemne, jednak trzeba trochę popieprzyć. Na pewno wesprę się info o autorze tej pracy, którą tu zamieszczam, a mianowicie Banksym, będącym sacrum zamkniętym w profanum. Odsyłam do źródeł i polecam wkręcenie się w temat.
Chciałabym teraz na 5 minut poczuć się tak, jak wtedy. Dajmy się zwariować, to w końcu tylko 5 minut.
Już zapomniałam co to znaczy fotoblogowe pierdolenie, więc pozwolicie, że sobie przypomnę.
figa z makiem