Nie wiem co. Chyba wszystko po staremu.
Wyprowadzka okazała się jednym, wielkim blefem co totalnie wbiło mnie w ziemię. Byłam załamana, że tak ważna dla mnie osoba postanowiła przenieść się ponad 1000 km dalej. A tu nic. Po prostu taki 'żarcik' i zero odpowiedzi na moją wiadomość. Jak można być takim człowiekiem bez serca? Jak można umyślnie ranić i nie mieć żadnych wyrzutów sumienia. Ale nie przejmuje się już tym tematem. W końcu minęło ponad 2 lata i nie mam zamiaru w nieskończoność myśleć o tym samym. W pewnym momencie zabrakło mi sił a atak paniki był tak duży, że straciłam wszelką kontrolę nad życiem. A nie mogę.
Muszę walczyć o to co kocham i co jest naprawdę ważne. Muszę myśleć, że już za dwa dni (31.10) będę obchodzić z moim chłopakiem rocznicę naszego wspaniałego związku, który z dnia na dzień uskrzydla mnie coraz bardziej. A 8.11 będę na koncercie mojego naukochańszego zespołu. Happysad - przybywam w tęsknocie.
Trzeba się zbierać i nie zwariować. Trzeba żyć.
kochamy ranić i rzucać słowa na wiatr
i nad sobą się użalać który to raz?
samotność pojawia się i kilka zmarch
kilka siwych i drugie tyle przebitych szans
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24