Ciepło, ciepło coraz cieplej, a nas złapała ulewa. Przepiękna burza. Wróciliśmy tak zmoknięci, że nie dało rady wytrzymać w tych ubraniach. To było takie jakby normalne, zdejmujemy przemoczone koszulki, chodzimy po mieszkaniu w samych majtkach. Dla żadnego z nas nie jest to dziwne, przecież się znamy. Znamy każdy zakamarek, ale czy ciała? Czy są one na tyle spójne ze sobą, by móc się wzajemnie odkrywać jeszcze bardziej, jeszcze mocniej? Czy można wierzyć komuś bardziej, niż jest to zapisane od dzieciństwa w naszych 'zasadach'? Jednak miłość ogłupia, oślepia. Dajemy się pułapkom, które są tak piękne, że nie chcemy im odmawiać. I jest pięknie. Jestem jedynie ciekawa, kiedy te pięknie momenty się skończą, by dać nadejść fali niepowodzeniom, zawodom oraz wielu innym niespójnościom i negatywnym emocjom. Póki co, bądźmy sobą i nie bójmy się tego, co myślimy.