Adolf, nie Adolf, Adolf...nie Adolf. Trochę za dużo dziwactwa na raz. Biedny, biedny Adolf. Zobaczyłam dziś najprawdziwszą inkarnację Hitlera. Czułabym się dość dziwnie goszcząc go co wieczór w łóżku...
coś nieciekawie dzisiaj egzystuje. Mój stan sprowadza się jednoznacznie do czegoś w rodzaju przeziębienia albo przemęczenia fizycznego i umysłowego. Nie mam najmniejszej siły na nic. Skrajnie zatracam się w poduszkę ...i nawet myślenie o bzdetach boli. Głowa pęka
Użytkownik pseudoona
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.