czuję się jak kompletna kretynka. zastanawiam się, czy spodobają mu się moje włosy. są pomarańczowe (chwilowo). i dużo mniej ich jest (mniej chwilowo). a tak mi było dobrze na tej małej chmurce, z adorowaniem aktorów/wokalistów/muzyków/ludzi tak niesamwitych, że aż są fikcyjni. nie podoba mi się to. zwłaszcza, że znowu - jestem żałosna i mogę sobie wmawiać rzeczy, które nie są prawdziwe, więc całe to myślenie będzie stratą czasu. większą od tego, co i tak robię, w każdym razie.
potrzebuję Doma. z 'tea & sympathy'. zna ktoś?