"I nie nawidze nocy bo przynosi te ciągoty... Wysokość, grawitacja - to jest lepsze niż narkotyk..."
W zasadzie to nie wiem czym jestem, co robie i dokąd zmierzam.
Chciałbym spokoju, ducha. Ciepłych ramion, życia, i tego co można nazwać "szczęściem". Czymkolwiek, z kimkolwiek on się wiążę...
DLaczego tak bardzo jestem zniszczony, dlaczego tak bardzo... zatracony? Dlaczego tak bardzo sentymenty mnie wpierdalają, dlaczego złe myśli wciąż nie znikają?
Znam swoje błędy, grzechy i winy. Lecz pokuty za nie poznać mi nie dano... Dlaczego?
Znów pijany, istota zachwiana, nad ranem pomyśli że nic nie wiedziała. Przebłyski wiedzy, momenty przyszłośći w widzeniach odległych od rzeczywistości... Czy przeszłość, jak na widelcu podana. Tak, godność jest mi już całkiem obca, nieznana.