Nie nawidzę niedzieli./
Przychodził wieczór,kiedy siedziała z kubkiem herbaty i zastanawiała się,dlaczego nie może być inaczej.
Każdy tydzień wyglądał podobnie-5 dni szkoły,2 dni weekendu z Nim.Każdy z nich kończył się tak samo-płakała w poduszkę,że znowu będzie musiała borykać się z trudnościami codzienności,kiedy on jest kilkaset km dalej.
Nie rozumiała,dlaczego tak musi być,ale wiedziała,co było najsmutniejsze i najgorsze,że nie ma na to wpływu i przez najbliższy czas to się nie zmieni.
Myśląc o tym znowu zaczęła płakać.../
Życie.
Jutro znowu poniedzialek.
Nie mam wypracowania na polski,Idę pisać.