Wstałam rano o ósmej (a co!), zaglądam do lodówki, a tam bitwa pod Grunwaldem, pobojowisko, nędzne resztki, a gdzie mój karczek zostawiony na czarną godzinę? Ani śladu nawet po papierku, to jest dopiero osiągnięcie, papierki przecież zawsze zostawiają! Naszły mnie STRASZLIWE podejrzenia, że karczek został wykorzystany do risotta, co to mnie nim Chłop wczoraj uraczył, gdy ściągnęłam z fabryki... niestety Chłop schronił się w robocie, bo NIEŻYWYM by już był. Więc co ja spożywam na śniadanie i czym całe mieszkanie nasiąka? Nosz Canzona Danablu, sakreble. Taki, co to leżał sobie i leżał czekając na CZARNĄ godzinę... trochę leżał, trochę chodził... aaa
Dzisiaj za to ubieramy choinkę. A po choince trzeba posprzątać. Sprytnie sobie to Chłop obmyślił: tu brak karczku, tu choinka, tu sprzątanie, a on do roboty... w związku z tym jak padnę popołudniu, tak nie ruszę się do poniedziałku rano, kiedy to na pociąg. Taka jest moja koncepcja. Słuszna zresztą. Zwłaszcza, że zapisałam się wczoraj do dwóch kolejnych bibliotek i stan posiadania zwiększył się wybitnie. Mamy w domu 35 wypożyczonych pozycji. Wczoraj wysiadłam na Królewskiej i doczytuję w bibliotece ostatni rozdział Agaty Christie, taki, co to już dowiadujemy się, kto zabił i panna Marple wyjaśnia, jak do tego doszła - no bo nie opłacało mi się jej do domu zawozić. Siedzę, czytam, w końcu skończyłam, podchodzę do bibliotekarza (tak! pan tam jest!), mówię, że do zwrotu, pan zagląda na pieczątkę i rzecze:
- Ale to nie od nas, to z filii jakiejś, zaraz Pani powiem, z której.
Nosz! Mogłam być od pół godziny w domu.
Na koniec drobna wieść o Sekretarze. Wczoraj w trakcie raczenia się szarlotką "wigilijną" rzuciła:
- Dziś rano przyszła mi do głowy taka mądra myśl... zapomniałam niestety... chyba muszę sobie zapisywać od razu...
Phi! Ja na to już dawno wpadłam, że muszę zapisywać. Dawno wpadłam, a w tym tygodniu nawet kupiłam notesik!
Teraz przechodzę wreszcie do rzeczy. Mianowicie miało niby być o zaczarowanej dorożce, ale po pierwsze primo Nadjam i tak nie ma, a po drugie primo chodzi mi po głowie mini-serial i muszę go sobie opracować. Więc znów odkładamy to na później. Dziś natomiast, ponieważ czuję nagłą potrzebę zmiany klimatu na bardziej letni - TADAM! kwiatuszki!
Nie będę taka okrutna i nie zapytam GDZIE, sama powiem! Na Woli Justowskiej... czyli... Pałac Decjusza, co na imię miał JOST lub JUST.
Pisał Ambroży Grabowski:
O tej pięknej, rozkosznej włości, o pół mili od Krakowa odległej, z cudnym ogrodem i pałacykiem, to tylko z ubolewnaiem nad smutnym położeniem panów naszych tu wspomnieć mogę, że dziedzictwo jej wymknęło się już na zawsze z rąk posiadaczy polskich, a wpadło na własność w rękę obcą, to jest bankiera, niemca wiedeńskiego, nazwiskiem Szuller. Kupił on Wolę na publicznej sprzedaży czyli licytacyi za kwotę przeszło miliona złotych polskich banknotami austryackimi.
Poprzedni posiadacze hrabstwo Kazmierz i Henryka z Ankwiczów Kuczkowscy, marnotrawni i lekkomyślni pierwszej wody, zabrnąwszy po uszy w długi, zostali wywłaszczeni z tej wsi przez wierzycieli, a oboje pracowali oburącz nad wykopaniem przepaści, w którą teraz wpadli; skazani zaś za zbytki życia na przykrą konieczność, zmuszeni są wycierać cudze kąty i kryć się w niewiadome dziury, unikając ohydy osadzenia w kozie czyli areszcie, na który już są sądowymi kilkoma wyrokami skazani.
Hrabstwo Kuczkowscy byli to trwoniciele majątku, każde na swoją rękę. Marnotrawcy najczystszej wody, zniszczyli wielki las, który niegdyś jeszcze sąsiadował z lasem bielańskim, a dziś istnieją tylko pojedyncze drzewa i krzaki. Posiadacze wiosek w Galicyi (Machowy i Zasowa) wszystkie tak odłużyli, iż tylko niewielką pozostałość spadkową odziedziczy ich córka, panna Zofia. Hrabia Kuczkowski nabył Wolę od ś. p. Aleksandra Kiełczewskiego, krewnego swojego, za złotych polskich 660 tysięcy, ale wtedy stał jeszcze piękny las; a mimo wyrąbania całkowicie drzew jeszcze Schuller dał za tę wieś więcej, jak to, za co ją nabył Kuczkowski.
Poprzednio przed Kiełczewskim posiadali tę wieś Wielowiejscy; po śmierci ich odziedziczyła ją córka Joanna, później zamężna za Janem Ledóchowskim.
No i taka tu jest (wcale nie) trudna zagadka:
CO ZROBIŁ SŁYNNEGO TENŻE JAN LEDÓCHOWSKI?
Kto by chciał szczegółów o marnotrawcach - zapraszam do zajrzenia do archiwum - było dosyć wyczerpująco 18 sierpnia 2006 :)
a wczoraj Malami wszyściutko podała :)
Inni zdjęcia: Coś na szybko pamietnikpotwora1440 akcentovaPlan Lotu bluebird11Zejście to pętli. ezekh114IMVU UPDATE *The Rasmus* vibes xavekittyx . nusia393... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24