Nie opłaca mi się już chyba pracy szukać, bo mam raka. Tak by wynikało z wizyty u dermatologa.
W kwietniu zaczęłam mieć poważniejsze problemy z moim atopowym zapaleniem skóry na twarzy, które od kilku lat atakowałam maścią Triderm. Maść się skończyła, poszłam do apteki błagać o zmiłowanie (bo ona jest na receptę), a tam mnie uświadomiono, że jest to specyfik sterydowy, źródło wszelkiego zła. Fakt, ostatnimi laty rozrosłam się w barach, żadna bluzka mi się na cyckach nie dopina. No to wszystko się wyjaśniło: nawaliłam się jak jakiś paker. Powiedziano mi też, że to niekoniecznie musi być atopowe zapalenie skóry i należałoby zrobić na początek posiew.
W osiedlowej przychodni uświadomiono mnie, że dermatologa już nie ma i skierowano na Galla. Tam dostałam termin na 21 lipca (tak, w kwietniu, z płonącą twarzą). Tymczasem w domowej apteczce cudem znalazłam nienapoczętą tubkę Tridermu z jakiegoś zapasu, więc się w końcu złamałam i poratowałam. I tak doczekałam wizyty. Wchodzę, oznajmiam, że w dwóch sprawach przybyłam: trudnej z twarzą i prostej z takim liszajem na plecach przy okazji, co to się ciągnie od kilku miesięcy. Po okazaniu liszaja została wezwana druga pani dermatolog z budynku. Obie stwierdziły, że nie wiedzą co to jest i dostałam skierowanie na konsultację w klinice. No, sami rozumiecie, że to nic innego jak rak.
Nawiasem mówiąc, w klinice mają terminy na... przyszły rok. Aliści, gdy wspomniałam o adnotacji PILNE na skierowaniu, polecono mi przyjść kiedybądź i pytać panią doktór, czy przyjmie między pacjentami. No to mam jeszcze wolny przyszły tydzień, mogę próbować, acz do takich akcji, wymagających dużo asertywności wobec oczekujących pod drzwiami, nie mam serca i zapału.
A co do twarzy... pani doktor uznała, że skoro już znajdę się pod opieką kliniki, to oni mnie obejmą całościowo, ona nie chce zaciemniać obrazu przepisaniem mi teraz antybiotyku (bo to raczej nie atopowe z.s. ha ha).
Tak że nadejszła wiekopomna chwila, od dawna zbierałam się do napisania testamentu, to mam wreszcie powód. Deodatokrk kiedyś zastanawiał się, co mam zrobić z książkami - Córunia nie przejawia do nich szczególnego sentymentu - znaczy te, co w domu są, to według niej sam BANAŁ, jak to określa - i mówiłam mu, że cracoviana podaruję jakiejś młodej przewodniczce czy przewodnikowi po Krakowie. Zresztą nie musi być młoda. Byle nie bardzo stara, żeby jeszcze zdołała się księgozbiorem nacieszyć, zanim stanie przed taką samą perspektywą sporządzania testamentu.
Tak więc można się zgłaszać. Nie wiem, ile tego będzie, bo katalog co prawda wykazuje w tej chwili 535 sztuk z etykietą cracoviana, ale katalogu tego ciągle nie udało mi się wyprowadzić na bieżąco.
Właściwie to nie musi być koniecznie przewodnik, pasjonat czy miłośnik też ujdzie :)
A tymczasem, zanim umrę, skończę jeszcze historię szkoły pijarskiej w Rakowicach.
Szkoła pijarska cieszyła się dużym powodzeniem, zdecydowano więc otworzyć filię w Krakowie w 1936 roku. Początkowo mieściła się ona w wynajętym gmachu "Florianki" przy Basztowej, a potem wydzierżawiono budynek przy św. Filipa 25. Szybko okazał się on za ciasny i zaplanowano budowę nowego, ale plany te przerwała II wojna światowa.
Po wkroczeniu Niemców do miasta 6 września budynek w Rakowicach został zajęty przez wojska Luftwaffe. Wyposażenie szkoły zostało zniszczone lub rozkradzione, ocalała tylko część dokumentacji dzięki polskim jeńcom wojennym, którzy pracowali przy likwidacji szkoły.
Z kolei budynek przy Św. Filipa został uszkodzony w czasie bombardowań i też zajęty przez wojska niemieckie. Do dyspozycji szkoły pozostały pomieszczenia przy św. Filipa 18 i tam właśnie zwołano pierwsze konspiracyjne zebranie grona pedagogicznego. 1 grudnia rozpoczęto tajne komplety gimnazjalne. Po 2 miesiącach przeniosły się one do internatu prowadzonego przez zmartwychwstańców - Niemcy pozwolili na prowadzenie takiego internatu dla młodzieży uczęszczającej do szkół zawodowych. Natomiast tajne nauczanie dla liceum prowadzono w prywatnych mieszkaniach, brało w nim udział 20 nauczycieli. Egzamin dojrzałości przed tajną komisją egzaminacyjną zdało 21 uczniów.
Po wojnie ponowne rozpoczęcie nauki w Rakowicach było niemożliwe: budynek szkoły został spalony przez Niemców w nocy z 16 na 17 stycznia 1945. W internecie znalazłam informację, że "szkoła ta, po odbudowaniu, została zabrana przez władze państwowe w 1951 r. i przekazana jednostce wojskowej. Stan taki trwał do 1990 r." kiedy to pijarzy odzyskali gmach i ponownie adaptowali go do celów szkolnych. Co się działo w międzyczasie? Szkoła funkcjonowała kolejno: przy Pijarskiej 2, przy Św. Marka 37, przy Pędzichów 16 i wreszcie przy Czapskich 5, gdzie warunki były trudne, a na w-f wynajmowano halę Sokoła. Młodzież też była oporna, wielu uczniów była zdemoralizowana przez wojnę i w wieku znacznie powyżej szkolnego.
Na niektórych lekcjach młodzież jednak siedziała spokojnie: "jak dyrektor słyszał, ze w jakiejś klasie jest cicho, to wiedział, że tam jest lekcja księdza Kasei. Podobno kiedyś bokser zawodowy, potem oficer zawodowy. Miał 2 m wzrostu, bardzo urodziwy mężczyzna."
Wśród kadry profesorskiej był pewien polonista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, uczeń Ignacego Chrzanowskiego. Miał on pseudonim - nazwisko bohatera powieści Prusa.
JAK SIĘ NAPRAWDĘ NAZYWAŁ?
Uczył w wielu szkołach krakowskich, a w listopadzie 1939 został aresztowany wraz z innymi nauczycielami w Nowodworku i odwieziony na Montelupich, skąd przeniesiono go do Nowego Wiśnicza.
CO BYŁO W WIŚNICZU?
Nasz bohater napisał tom wspomnień o współczesnych mu polonistach.
JAKI TYTUŁ NOSI TA KSIĄŻKA?
W 1988 roku dyrektorem szkoły został ks. Tadeusz Gadacz.
ZNACIE TĘ POSTAĆ?
Jednym z jego pierwszych przedsięwzięć było odzyskanie budynku w Rakowicach. Zdewastowany gmach przy ul.Akacjowej wojsko oddało w styczniu 1990 roku. Nowy przełożony przeforsował też zasadniczą zmianę - wprowadził koedukację. Naukę w odremontowanym budynku rozpoczęto 1 września 1990 roku bardzo uroczyście, w obecności prezydenta miasta, wojewody, kardynała Macharskiego i konsula USA.
Tego samego dnia rozpoczął działalność teatr szkolny, z udziałem absolwenta gimnazjum pijarskiego, wybitnego aktora Starego Teatru...
KTÓRYM BYŁ?
Podpowiadam: znamy go wszyscy głównie z 2 ról: XIX-wiecznego szlachcica, co tę ziemię umiłował i pewnego chirurga, ofiary bandytów :)
Źródło: Krystyna Samsonowska - Szkice z przeszłości szkoły pijarów 1909-2009
A teraz podium: stają na nim Karola27, Maro i Saxony3. Wątpliwości wyjaśniam pod poprzednią notką.