Tak, wiem, miał być Wawel i koronacje, no ale przecież wczoraj była [b]Noc Muzeów[/b]!
No to co, mam ją tak zupełnie pominąć? Nie idzie!
:) :) :)
No, Noc to oczywiście ciemno jest, więc mój kochanek sobie nie poradzi, wiadomo. Co też i widać na załączonym obrazku.
Ale potraktujmy go jako [i]pretekst[/i] do opowieści o Nocy.
Była to III Noc Muzeów w Krakowie. Uczestniczyły 22 placówki muzealne. Trwała [b]od 19.00 do 2.00[/b] - i chodzą słuchy, że następna będzie do rana :) - przynajmniej wśród przerażonych pań z obsługi :)
Pierwsza trwała do północy, druga do pierwszej.
Najwyraźniej organizatorzy powoli dają się przekonać, że ludzie naprawdę nie chodzą spać o 22.00 (co mnie osobiście dziwi, bo najzdrowszy sen jest przed północą, tak?) :)
Deszcz zrobił jednak niespodziankę, bo postanowił też wziąć udział jednak i koło 21.00 lunęło dosyć ostro, potem znowu zaczęło o wpół do dwunastej, ale wtedy ja już byłam w domku :) a dlaczego, to sie zaraz dowiecie.
Po kolei. Najpierw może powiedzmy na czym to polega, bo miałam pytanie, o co chodzi, czy to taniej jest i dlatego krakusy lecą czy co.
No dlatego, że [b]za darmo[/b] w ogóle!
To znaczy w pierwszym muzeum, do jakiego się zawita, trzeba kupić sobie za złotówkę [b]pamiątkową monetę z napisem NOC MUZEÓW[/b] - o, dupa jestem, bo mogłam ją też sfotografować i tu dorzucić :(
No i potem hulaj dusza. Bo ogląda się stałe i tymczasowe wystawy, zależy co które muzeum zdecyduje się pokazać, oraz rozmaite dodatkowe atrakcje. Ja zrobiłam sobie gryplan przed wyjściem z domu, obejmujący 10 sztuk :) oczywiście to była taka wersja optymalna :)
Zacząć chciałam od wystawy przy Parku Krakowskim fotografii z konkursu [b]Jeden dzień z życia miasta[/b] - co to wiecie brałam w nim udział. Jak ktoś nie ma co robić, to proszę bardzo się tam kiernąć i zagłosować na Nagrodę Publiczności na zestaw 22 A-D. Chociaż może nie! Bo nie jestem pewna numeru, to co mi tu będziecie na konkurencję głosować!
No i potem miałam plan w kierunku Bagateli. Ale podjechał akurat 179 na przystanek, to myślę sobie: do Mangghi podjadę.
Więc jadę, mijam Nowy Gmach Muzeum Narodowego, przed którym się wije taaaaaaka kolejka - a co myślicie! - i widzę, że ludzie wchodzą do Pracowni Witraży po drugiej stronie Alej. To myk myk wysiadam, a nuż się wcisnę - bo tam na rezerwacje wcześniejsze było.
No dobra, nie będę tu opisywać ze szczegółami, jak na krzywy ryj tam wlazłam, oglądamy dwa pierwsze zdęcia u góry, a o samym [b]Krakowskim Zakładzie Witrażów S.G. Żeleński[/b] będzie kiedyś oddzielnie :)
W końcu dotarłam do [b]Mangghi[/b], gdzie ludziska się uczyły origami składać (zdjęcie trzecie), a ja obejrzałam przecudną wystawę Boznańskiej, mniam :) tylko zdjęć nie wolno było robić oczywiście. Był też pokaz ceremonii parzenia herbaty, ale nie ma czasu na głupoty, więc wróciłam do miasta.
Bowiem [b]na dziedzińcu Collegium Maius[/b] odbywały się pokazy doświadczenia z [b]puszczaniem bani powietrznej[/b] - był to balon na uwięzi, pomniejszona do skali 1:5 replika balonu na ogrzane powietrze, który profesorowie Szkoły Głównej Koronnej puszczali w 1784 roku :)
Na dolnych zdjęciach są poszczególne etapy akcji, a na ostatnim - fruuuuuuuu, bania pofrunęła do góry i nagle rozległo się zbiorowe AAAAAACH! wyobraźcie sobie, bania się urwała! poszybowała gdziesik znikając za dachem :)
Po chwili jednak ukazała się z powrotem, wiatr ją przywiał i spadła sobie na dziedziniec.
Nie wiem niestety, czy udało ją się przywrócić do stanu używalności i czy odbyły się kolejne pokazy :)
Bo obejrzałam film o historii Uniwersytetu, kaplicę św. Jana Kantego i udałam się do [b]Muzeum Starego Teatru[/b]. Gdzie ludziska oglądały wideo z przedstawienia [i]Nocy Listopadowej[[/i] - o jejku, tej słynnej, z Nowickim :) Też chwilkę popatrzyłam na Dymną młodziutką, obejrzałam kostiumy różne i zdjęcia i poszłam do
[b]Muzeum Wyspiańskiego[/b] - coby zobaczyć, co też dają ciekawego w kiosku - bowiem tej nocy wszystkie wydawnictwa Muzeum Narodowego można było nabywać za 50% ceny.
No takiej okazji się nie przepuszcza, więc zostawiłam tam 90 zł - i wyszłam z naręczem ksiąg.
I to był gruby błąd. Trzeba było to zostawić na potem. Inna sprawa, że na przykład katalog [i]Z modą przez wieki[/i] wzięłam ostatni :)
No ale uziemiłam się strasznie tym ciężarem - chyba z 15 kilo - i zdołałam jeszcze tylko porozrywkować się w [b]Kamienicy Hipolitów[/b] - gdzie jest urządzone muzeum - dom mieszczański. I gdzie w sypialni zastałam panią domu w czepku i koszuli nocnej, zjamującą sie jakąś robótką przy stoliku - oraz usłyszałam starszne chrapanie. Gdy podeszłam bliżej do łóżka, zobaczyłam też męską głowę w szlafmycy, a z drugiej strony pierzyny wystające grube owłosione nogi. To małżonek chrapał, a po chwili obudził się z wielkim wrzaskiem, że PALI SIĘ! Śniło mu się, że Sukiennice i jego handel artykułami kolonialnymi się spaliły. Czwarte zdjęcie u góry.
Dżizas, znaki mi się skończyły, to SKANDAL!