photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Cygar-Fabryka dwa
Dodane 25 WRZEŚNIA 2010 , exif
848
Dodano: 25 WRZEŚNIA 2010

Cygar-Fabryka dwa

Jezu, jakam wycieńczona. Spędziłam SZEŚĆ godzin w ogłuszającym hałasie płynącym ze sceny, a raczej z ustawionego przed nią nagłośnienia. Jak by tego jeszcze było mało, na stoisku. Powiem tak: jak bym miała chęć pracowania na świeżym powietrzu, to bym już dawno sprzedawała obwarzanki, nie mając nad sobą Derechcji zresztą.

Od lat utarło się, że ja organizuję, koordynuję, a na miejscu imprezy nasze stoisko ODWIEDZAM. W środku siedzą Kolaboranci. Tym razem Derechcja wyznaczyła na Kolaboranta kolegę charakteryzującego się owsikami w ... znaczy dużą nerwowością siedzenia, powiedzmy. On się urwie pod każdym pretekstem. Dodatkowo jedna taka Kleopatra miała być przez 3 godziny, ale z niej zero pożytku, bo nicht fersztejen po polski. Więc zapowiadało się bosko, a w realizacji wypadło jeszcze bożej? bościej?

Początek zabawy o 10.00. Zjawiamy się o 9.30, Kolega rozkłada banery i o 9.40 oznajmia, że musi siusiu. Tyle go widziałam. Wpadł o 13.00, ale właściwie towarzysko, na sekundkę. Co gorsza, ni z gruchy ni z pietruchy pojawiła się Derechcja i zaczyna rządzić. Mianowicie wykłada wszystkie materiały, jak leci, na stoły (bo się cieszy, że biorą), dzięki czemu ja przez pozostałe 3 godziny zostaję z dwiema ulotkami na krzyż. Miałam osiem kartonów papierzysk i plan: przez pierwsze dwie godziny wykładam zawartość czterech (ale po trochu), bo wtedy jest największy ruch, a potem po jednym kartonie na godzinę. No to mnie załatwiła i poszła zadowolona.
Na ostatnie dwie godziny była jeszcze wyznaczona Sekretara, ale pojawiła się cała roztrzęsiona, że jakiś problem z kanalizacją w domu, a ona z tego wszystkiego rano nie wzięła lekarstw - i chodziła w kółko jak w psychiatryku, prawie płacząc. No to powiedziałam, żeby szła w pierony. Na koniec zamówiony taksówkarz przyjechał pół godziny po terminie, bo korki były. Już miałam plan zatahać do Fabryki tylko te nieszczęsne banery, a resztę beztrosko porzucić, mając nadzieję, że przyjdzie Fabryce płacić za to jakąś karę, no ale pojawił się, szkoda.
Bardzo fajna impreza. Żałuję, że rano nie złamałam nogi.


Parę dni wcześniej Elegancka opowiadała, jak to pomagała też na takim stoisku i jak ludziska wszystko wezmą, co dają za darmo. Szczytem była kobitka, która zapytała, czy może wziąć bukiet gerber z wazonu (dekoracja), bo ona zaraz idzie na ślub akurat. Wydaje mi się jednak, że przebiła ją Pewna Dama z wczorajszej imprezy. Otóż Kleopatra na krzesełku obok siebie położyła dwie czarne torby: jedną z laptopem, drugą torebkę swoją po prostu. I w pewnym momencie mnie woła, że coś Ta Pani chce, a ona nie rozumie. Pytam, o co chodzi.
- Czy mogę wziąć tę torbę? - Dama pokazuje na laptopa.
Opad szczeny, po czym wyjaśnienie.
- To może tę drugą? - wskazuje torebkę.

Omawiamy dalej dzieje C.K. Fabryki Tytoniu (Kaiserliche Koenigliche Tabakfabrik) przy ul. Dolnych M<łynów 10, która na początku XX w. była największym zakładem produkcyjnym w Krakowie, zatrudniającym około tysiąca osób, w tym ok. 900 kobiet i dziewcząt.

Wybuch II wojny światowej nie wstrzymał produkcji w Cygar-Fabryce. Papierosy, jak wcześniej tytoń fajkowy, stanowiły bowiem produkt strategiczny, zwłaszcza na potrzeby armii. W halach produkcyjnych przy Dolnych Młynów i w Czyżynach, zajętych przez okupanta - skręcano Egipskie, Mewy, Sporty, Machorkę, Wisłę oraz ustnikowe Płaskie i Damskie.
Dwa lata przed wybuchem wojny Cygar-Fabryka powiększyła się o ziemie wykupione od ojców cystersów w Mogile. W tym też roku w Czyżynach wybudowano nowoczesną fermentownię pod nazwą Zakłady Uprawy Tytoniu Polskiego Monopolu Tytoniowego.
Poszerzono produkcję o paczkowane tytonie papierosowe i fajkowe marki Pursiczan, Kir, Ksanti, Macedoński, Przedni Fajkowy, które znane były w całym kraju. Aby zaś produkcję usprawnić, zakupiono nowoczesne na owe lata maszyny Triumf.
Do czasu, gdy w 1939 roku fabrykę przejęli okupanci, produkowano w niej ponad miliard sztuk papierosów rocznie oraz milion kilogramów tytoniu.

W czasie wojny surowiec ściągano z okupowanych i sojuszniczych krajów Europy. Tytonie bułgarskie, jugosłowiańskie, greckie, węgierskie przerabiano na maszynach sprowadzonych z dawnych wytwórni na wschodzie Polski. Skoncentrowano się na produkcji papierosów. Obok Egipskich, Junaków, Płaskich i Damskich - specjalnie dla generalnego gubernatora Hansa Franka produkowano ustnikowe "Die Burg" czyli zamek. Tytonie cygarowe, sprowadzane z Sumatry czy Jawy - zużywano do produkcji cygar na potrzeby Niemców. Ręczna produkcja została zastąpiona przez szwedzkie maszyny, przy których znalazło zatrudnienie wiele żon żołnierzy wziętych do niewoli z kampanii wrześniowej oraz osób zagrożonych przymusowymi robotami w Rzeszy.
Po ponad pięcioletniej okupacji uciekający przed Armią Czerwoną Niemcy opuścili Kraków. Ocalało miasto, nie uniknęła jednak zniszczeń fabryka. Spłonęły budynki, maszyny, warsztaty. Po trzech miesiącach w "połatanej" fabryce uruchomiono ręczną produkcję papierosów Wolność oraz tytoniu papierosowego Średni Lubelski. Maszyny papierosowe, krajarki, pakowaczki, transport pneumatyczny, w które wyposażono po latach fabrykę - zwiększały produkcję.

W następnym odcinku o losach powojennych aż do dziś, a w ostatnim - historia pierwszego kobiecego strajku.

Źródła:
1. Ryszard Kotewicz - Z dziejów przemysłu Krakowa w latach 1918-1939, WL Kraków 1981
2. Artykuł z ECHA KRAKOWA z 2001 r. zatytułowany Egipskie i Damskie, sygnowany (kach)


Teraz pytanka. Będą z dziedziny przemysłu spożywczego (zaraz trzeba obiad gotować).
W BIEŻANOWIE POWSTAŁA PO I WOJNIE ŚWIATOWEJ PEWNA FABRYKA, KTÓRA ISTNIEJE DO DZIŚ, CHOĆ JEST JUŻ PAŃSTWOWA. JAK SIĘ NAZYWAŁA WÓWCZAS, A JAK DZIŚ?

Po jednym z właścicieli ostał się w tamtej okolicy dwór. DO KOGO NALEŻAŁ I CO SIĘ DZIŚ W NIM MIEŚCI?
JAKA FIRMA ZAJMOWAŁA SIĘ WYROBEM WÓD GAZOWANYCH?
A GDZIE WYTWARZANO NAPOJE PROCENTOWE?
KTO BYŁ WŁAŚCICIELEM ŁUSZCZARNI I GDZIE PRZENIOSŁA SIĘ ONA Z KRAKOWA?

Przejdźmy wreszcie do cukierków i czekoladek. JAK NAZYWAŁ SIĘ ZAŁOŻYCIEL FIRMY, PRODUKUJĄCEJ TAKOWE I GDZIE ZNAJDOWAŁY SIĘ TE ZAKŁADY?
JAK NAZYWAŁA SIĘ INNA FIRMA CUKIERNICZA, DZIAŁAJĄCA W PODGÓRZU?
JAKI TRAGICZNY EPIZOD Z CZASÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ WIĄŻE SIĘ Z JEJ SIEDZIBĄ?
GDZIE POWSTAŁA FILIA ZNANEJ FIRMY SZWAJCARSKIEJ?



Odpowiadacze: jadę od góry (ostatni będą pierwszymi) - Ascaro, He1lmut, Surima, Nadjamfotos, Polprzewodnik, Zuzanka, Bomba61, Deodatokrk i Vollyy.

Komentarze

zuzanka No patrz , to teraz napoje wyskokowe po cygarach u Cię ??? ;)))
02/10/2010 10:10:17
~adalibra Dobry wieczór :) Ja tylko przywitać się chciałam po powrocie, donoszę, żem cała i zdrowa, może nawet zdrowsza nieco ;) Na pytania industrialne nie odpowiem, niestety... Natomiast Twoja opowieść o 'imprezie' jest zachwycająca, istny teatr absurdu (szkoda tylko, że to się dzieje naprawdę).
02/10/2010 1:04:04
starsza ponuro się zrobiło u ciebie po tej lewej stronie...........pozdrawiam
01/10/2010 1:14:17
wasilka ludzie i ludziska ;-) a propos szkoda łamać piękne nogi:)
29/09/2010 21:02:20
~hanula1950 Na koncercie Ewy Bem, na którym byłam ostatnio, nie było tak głośno. U mnie dziś leje i wieje. Za to w blogu wczoraj była piękna sobotnia jesień, a dzisiaj zapraszam do restauracji.
29/09/2010 15:39:15
nadjamfotos Ja dziś słonkiem znów obdarowana jestem, więc mogę Ci trochę posłać z uśmiechem.
29/09/2010 14:22:26
~firli re: taaa od zawsze
wielka pani mieszka w miescie i sie wymadrza
29/09/2010 13:08:37
gosiaczkowo Z przyjemnością przeczytałam i Twoją notkę jak i odpowiedzi na zagadki , Krzysztof popisał się niesamowitą wiedzą na temat Bieżanowa i okolic :)
28/09/2010 15:02:04
fotokaroli Jadąc do Berlina męska połowa rodziny, zawodnik znaczy się pakując rzeczy do auta zostawił w garażu kosz z żarciem i kuchennymi akcesoriami.
Mieliśmy sos jeden, ale drugi i makaron został. Nie było jedzenia na dwie kolacje, śniadania tylko pieczywo i mleko kupione przed wyjazdem z Polski.
Na biegu śniadaniowym w sobotę też brałam jak leci wszystko, bo dzięki temu następnego dnia na trasie miałam co chrupnąć (banan, bułka z rodzynkami popita actimelem) i tak godziny mijały.
To co kupiliśmy tam nijak się ma do naszych wędlin, ryb w puszkach.
Pozdrawiam :-)
28/09/2010 14:13:01
~magn0lia ja bym jednak obstawała przy tej pierwszej :) (torebce)

Kiedyś prowadziłam sporą imprezę dla mieszkańców mego miasta. Dawne dzieje... postanowiliśmy rozdawać baloniki, takie nie_nadmuchane jeszcze. Znajomy nas przestrzegał - zobaczycie jak się wszyscy na was rzucą! Phi, na baloniki, eee coś ty. Impreza już dobrze rozkręcona, więc my z kolegą poszliśmy w tłum z koszyczkami pełnymi gumowych cudaków. Ledwie uszliśmy z życiem. Napadli na nas i dorośli i dzieci. Każdy ! chciał mieć balon. I koszyk też. I moją czapkę i kolegi okulary.
Nigdy więcej niczego już nie rozdawaliśmy na żadnej imprezie !
25/09/2010 17:32:29
przewodnikpokrakowie :)))))
to właśnie to :)
27/09/2010 15:33:22
mhappy i ja kiedyś przeżyłam inwazję żądnych wszystkiego klientów banku, w którym niegdyś pracowałam (podczas dnia otwartego)... dobrze, że oddzielała mnie od nich barierka, bo pewnie staciłabym nawet swoją garderobę ;)
a to przecież klienci mieli przynieść pieniądze do banku, a nie z niego wynosić fanty

ciekawe, że ludziskom wszystko się przydaje...?
28/09/2010 11:23:54

sprawymiasta Dobrze, że nikt nie wziął do domu Kleoptary. Wprawdzie po naszemu nie gada, ale usta nie tylko do rozmowy.
26/09/2010 9:10:32
przewodnikpokrakowie Kleopatra tylko dla koneserów (Egiptu).
27/09/2010 15:34:24
sprawymiasta Zmumifikowana? A wiek można wiarygodnie okreslić tylko metodą węgla radioaktywnego?
28/09/2010 10:48:40

~saxony3 ach, jednak duch zapobiegliwości i kołowania-czegoś-do-domu w narodzie nie ginie :)))
obserwując imprezy z cyklu targi branżowe, odniosłam wrażenie, że są osobnicy trudniący się zawodowo bywaniem na onych i skrzętnym zbieractwem czego się da ;)))

a ja się wyurlopowałam na maksa, z dala od komputera, tv i tym podobnych ustrojstw i ... nie mogę się do niczego zebrać ;)

pozdrawiam z deszczowego terenu ;)
28/09/2010 9:31:18
wiosnaa No i juz jestem nazat.)))) Szybko jechalam bo sztormow nie lubie. W przeddzien wyjazdu sie zabukowalam na necie i polecialam. Jestem bardzo mile zaskoczona tym krajem. Kultura, natura no i ludzie serdeczni bardzo. Duzo ludzi z Krakowa spotkalam takze.)))) Pozdrawiam milo.
No jakto wenecjanie zostawili tam duzo piekna!!!!! Zapewne wstawie kiedys fotki ale wybor trudny bardzo...Milego dnia.
28/09/2010 8:52:01
dolphin ...witaj w klubie.
27/09/2010 16:03:19
~ampoule gratuluję wytrwałości przy głośniku...
27/09/2010 15:33:23
~ebe4 :D usmialam się z tego gerbera
27/09/2010 12:10:49
deodatokrk Ja wziąłbym bez pytania, skoro wystawione. Oczywiście torbę z laptopem, nie torebkę. Mam swoją.
A "Płaskie" i "Damskie" też mi są znane. Podbierałem matuli, jako pacholę i podpalałem w ukryciu z koleżkami. Ale to jak miałem jakieś 11-12 lat. Sam kupowałem czasami papierosy "Silesia". Wtedy małolatom sprzedawano, bo wiadomo było, że dla rodziców kupują :):):):)
27/09/2010 9:57:00
fotoedo Jak to mówili w "Three amigos" - multum zdarzeń. A dziedziniec trochę rozciągnął, zaokrąglił gdzieniegdzie, ale ofiar nie było.
26/09/2010 21:23:55
~krkjk Czekolady i cukierki produkowała firma Adama Piaseckiego, załozona przez niego w 1898 roku. Początkowo zakłady produkcyjne znajdowały sie na ulicy Szlak pózniej przy Wrocławskiej natomiast główne sklepy ulokowane były w Rynku, jeden na CD a drugi chyba na AB.
Sam Piasecki mieszkał zaś na ulicy Długiej 53 :)
Po II wojnie światowej, której zresztą Adam Piasecki nie przeżył firma została upaństwowiona i wraz z innymi wytwórniami słodyczy stała się częścią Wawel S.A, która działa do dzis.
26/09/2010 11:35:53
~polprzewodnik a propos kultury - polecam widok naszych tzw vipów przy darmowym bufecie ( gdy nie ma kamer, oczywiście). jjeśli chodzi o odpowiedzi na wczorajsze pytania - wywieszam białą flage.
26/09/2010 11:31:34

Informacje o przewodnikpokrakowie


Inni zdjęcia: Wiosna photographymagicKlimacik patusiax395Dokładnie pamiętam najprawdopodobniejnieNatura ilovecarrots1439 akcentova:) dorcia2700Żurawie jerklufotoNobody's listening waferowaNad jeziorem patrusiagdWyjątkowo zimny kwiecień bluebird11