photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Czysta w
Dodane 28 SIERPNIA 2010
1128
Dodano: 28 SIERPNIA 2010

Czysta w "Polskich drogach"

Matko jedyna, został zaledwie tydzień do powrotu Derechcji. Z małym hakiem. Tymczasem robota w polu. Derechcja zleciła mnie i Koledze uaktualnienie inwentarza i sporządzenie wykazu "łatwej konsumpcji" podczas swej nieobecności.  Łatwa konsumpcja to są zakupy długopisów, papieru ksero, Domestosa, tonerów, przedłużaczy i tym podobnych cymesów, których się nie wprowadza na stan. Ale... ale należy je mimo to kontrolować (ich rozchód) w specjalnym programie.

Kolega szukał pliku z tym programem - ostatni raz używanym w 2008 - długo długo. Po paru dniach odnalazł się plik na jakimś dysku zewnętrznym, ale wtedy okazało się, że żaden komputer na Fabryce go nie jest w stanie otworzyć. Znów minęło kilka dni i wreszcie kolega Kolegi dosłał jakieś uaktualnienie do Accessa, dzięki kóremu zyskalismy dostęp do danych. Usiadłam i wklepałam zawartość stosu faktur z 2009 i 2010 roku. Mało się przy tym nie porzygałam z nudów (było 101 rekordów). Kolega w tym czasie się bujał, a ja biedziłam się nad takimi pozycjami, jak PAPUGA TELESKOPOWA i OBCINARKA BOCZNA lub CZOŁOWA czy też WIERTŁO WIDIA i SZCZOTKA I ZMIOTKA - bo trzeba to wszystko wpisać w obcym języku.

Po skończonej pracy - na pierwszym etapie oczywiście - okazało się, że to nie tak należało wpisać i od de.. strony podeszliśmy do zagadnienia. Tu już poszłam do domu, bo mnie cholera brała. Na drugi dzień jednak wyszło, że owszem, wpisane rekordy też się przydadzą, niemniej jednak należy ponownie przelecieć wszystkie pozycje z faktur i powpisywać ilości (GWOŹDZIE 1 OPAK.) pod tamtymi rekordami. Teraz pozostaje usiąść, wpatrzyć się w sufit i zlikwidować część wpisanych ilości: PAPIER TOALETOWY - ZUŻYTO 17 OPAKOWAŃ - i dopisać, gdzie znajduje się fizycznie reszta. Po co to wszystko? No bo JAK PRZYJEŻDŻA KONTROLA Z MINISTERSTWA, TO PIERWSZA RZECZ O JAKĄ PYTAJĄ, TO ŁATWA KONSUMPCJA I NA TYM SIĘ WSZYSTKIE FABRYKI WYKŁADAJĄ. Ja pierdykam.


Dziś zdjęcie z nowej kategorii KRAKÓW FILMOWY.
Tłem przedstawionych scen jest Zakład Weterynarii i Medycyny Sądowej przy ul. Czystej 18, powstały w 1912 roku, dziś Instytut Mikrobiologii i Immunologii Collegium Medicum UJ.


Bomba61 po małej podpowiedzi doszedł do tego, że Zakład z Czystej zagrał w serialu Polskie drogi. Stara to rzecz, bo z lat 70-tych, a bohater jest warszawiakiem, ale dwukrotnie bodajże trafia do Krakowa i tu pojawia się w pewnym epizodzie Czysta. Władek szuka swej dawnej dziewczyny w nadziei, że ta załatwi morfinę dla jego umierającego ojca. Dowiaduje się, że Baśka karmi wszy na Czystej i udaje się na spotkanie z nią.


Postanowiłam sprawdzić w literaturze, czy tak rzeczywiście być mogło. Oczywiście nie mam 5 tomu "Dziejów Krakowa" - tych właśnie wojennych - bo gdy wyszedł i kosztował 70-80 zł, to mi się wydawało drogo, poczekam - myślę - aż pojawi się w taniej książce... taaaaa, nigdy się nie pojawił, z księgarń po pewnym czasie zniknął, a na allegro chodzi po 300. Świetny interes zrobiłam :( 
Najpierw więc w domu zajrzałam do pamiętników Odona Bujwida, znanego przedwojennego bakteriologa. Po przeczytaniu wpisów z okresu wrzesień 1939 - grudzień 1942 (kiedy Bujwid umiera) nabyłam pewność, że z Czystą nie mógł mieć nic wspólnego, zawsze działał na Lubicz.


Udałam się więc na świeżo otwartą po wakacyjnej przerwie Rajską, do mojej ukochanej czytelni informacji regionalnej (tej z teczkami). Oto, co napisał prof. Andrzej Chwalba w 5 tomie:
Tyfus szerzył się, ponieważ Niemcy nie pozwalali na produkcję szczepionki dla ludności polskiej. Przy ul. Czystej 18 w Krakowie produkowano ją tylko dla Niemców. Tutejszy Instytut Naukowy posiadał oddział hodowli wszy karmionych przez ludzi własną krwią. Pracowało tu około 30 dobrze odżywianych "szczepicieli". Zespołem kierował wielce zasłużony dla podziemnej służby zdrowia dr Zdzisław Przybyłkiewicz. Dzięki niemu część szczepionek nielegalnie wynoszono, w tym dla ludzi z konspiracji.
Dopiero 9 IX 1941, po wielu miesiącach starań, dzięki pomocy niemieckiego lekarza Klebera, władze wyraziły zgodę na uruchomienie zakładu produkcji szczepionek - metodą lwowskiego profesora Rudolfa Weigla - w Zakładzie O. Bujwida przy Lubicz. Dnia 23 I 1942 zostały wyprodukowane pierwsze szczepionki. W celu zmniejszenia ryzyka epidemii zaczęto wprowadzać obowiązkowe szczepienia przeciwko durowi brzusznemu. Ostatnie przeprowadzone między 25 IX a 7 X 1944 szczepienia obejmowały ludność od 8 do 55 roku życia. Koszt szczepionki wynosił 1 zł, ale niezamożnych zwolniono z opłat. Szczepień dokonywali lekarza obwodowi. Nie wszyscy jednak zobowiązani do szczepień chcieli się im poddać. Zastosowano wobec tego rodzaj szantażu: kartki żywnościowe mieli otrzymać tylko ci, którzy mogli się wykazać świadectwem szczepienia.


Teraz wyjdźmy na chwilę z biblioteki i zerknijmy do internetu. Przyjrzyjmy się, na czym polegała ta metoda prof. Weigla. Uzyskiwano szczepionkę używając wszy do hodowli zarazka tyfusu. Zwierzątka należało karmić krwią.

Mamy wyjaśnienie na Wikipedii:
W założonym przez prof. Weigla (jeszcze przed wojną) we Lwowie Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami, w czasie okupacji niemieckiej jako karmiciele wszy zatrudniani byli, pozbawieni innych środków do życia, liczni lwowscy inteligenci. Zatrudnienie w instytucie dawało specjalną ochronę. Zatrudnieni otrzymywali m.in. dodatkowe przydziały żywności. Legitymacje instytutu stwarzały możliwość swobodnego poruszania się po mieście (w przypadku karmicieli laboratoryjnych istniało uzasadnienie co najmniej dwukrotnego wychodzenia z domu w ciągu dnia).
Przez instytut przewinęło się ponad 2000 ludzi (pracowników i karmicieli). Bardzo często o przyjęciu do pracy decydował, poza względami zdrowotnymi, stopień zagrożenia ze strony okupanta. Wśród karmicieli byli liczni ludzie nauki i kultury oraz członkowie ruchu oporu, szczególnie narażeni na represje okupantów. "Przywileje" ułatwiały zaangażowanie w działalność konspiracyjną, z tego względu osoby związane z działalnością podziemną pracowały przeważnie właśnie w instytucie jako karmiciele.
Karmienie wszy odbywało się na łydkach, podudziu (mężczyźni) lub udach (kobiety, aby ukryć ślady pod odzieżą), na których umieszczano od 7 do 11 klatek mocowanych do nogi gumową taśmą o szerokości podwiązki. Jedna ze ścianek klatki zrobiona była z siateczki i przyciśnięta do skóry. Przez otwory siateczki wszy wysuwały głowy i przebijały skórę, a następnie przez około 45 minut ssały krew. W trakcie sesji wszy spożywały krew w ilości odpowiadającej ich ciału, wskutek czego przybierały one ciemny kolor. Karmienie wykonywano przez około 12 dni, raz dziennie. Ślady ukąszeń miały wymiary ok. 2,5 × 5 cm.

 

Nawiasem mówiąc, informacje o karmicielach wszy zakwalifikowane zostały do kategorii GINĄCE ZAWODY...


O karmieniu wszy na Czystej ciąg dalszy nastąpi... a tymczasem zagadki:
JAK NAZYWAŁ SIĘ OMAWIANY KRAKOWSKI ZAKŁAD PO NIEMIECKU?
W JAKIM JESZCZE FILMIE WYSTĘPUJE MOTYW KARMIENIA WSZY?
KTÓRY KRAKOWSKI PROFESOR (POLONISTA) RÓWNIEŻ UTRZYMYWAŁ SIĘ Z TEGO PROCEDERU?
CO ROBIŁ PROF. WEIGL PO WOJNIE?
KTO BYŁ NAJBARDZIEJ CHYBA ZNANYM KARMICIELEM WSZY WE LWOWIE?

Dla łatwiejszej identyfikacji dodam, że studiował on w Krakowie, a pewnego wieczora idąc Plantami rozmawiał z kolegą o całce Lebesque'a i ten fragment rozmowy przyciągnął uwagę pewnego znanego matematyka, bawiącego akurat w naszym mieście, i w ten oto sposób dokonało się odkrycie naukowego talentu :) 
KIEDY ODO BUJWID POJAWIŁ SIĘ W KRAKOWIE?

KIM BYŁA JEGO TOWARZYSZKA ŻYCIA?

JAK JĄ POZNAŁ?

Zwycięzcy z poprzedniej notki: Jitka, Bomba61 i Ascaro.

Komentarze

mhappy jesoooo, jakie to wszystko, co piszesz jest ciekawe !
a jednak nie podejmuję się odpowiedzi na zagadki - bo zaglądam z opóźnieniem i wszystko już wiadomo ;)
10/09/2010 15:46:46
danikr pamiętam przywożone "cudeńka" z Węgier w czasach puistych pólek w naszych sklepach....to taki komunistyczny "zachód" byl :P
04/09/2010 6:20:44
~syl "Trzecia część nocy " Żuławskiego
03/09/2010 20:13:54
~adalibra Witaj Małgosiu! Przepraszam za tak długie milczenie. Im dłużej się milczy, tym trudniej potem pisać (i tym samym rozwiać wątpliwości, że milczało się inteligentnie ;) Jestem nieodmiennie pod wrażeniem Twojej erudycji i z przyjemnością wracam do lektury Twoich opowieści.
Chciałam wspomnieć o Zbigniewie Herbercie ale widzę, że już za późno (ciekawe czy takie zajęcie było dla niego dużo gorsze od późniejszej pracy w torf-projekcie).
Serdecznie Cię pozdrawiam!
01/09/2010 22:59:03
przewodnikpokrakowie Ada, witaj! Co za piękna niespodzianka! Najpierw Ty, a potem SŁOŃCE :)
Cieszę się, że jesteś, bo już najgorsze myśli przychodziły do głowy. Teraz nie pozostaje Ci nic innego, jak objawić się u siebie na blogu - jakby nigdy nic :)
02/09/2010 9:14:55
~Adalibra Bardzo się cieszę, że wracam do blogowego nałogu :)
Prawda - "jak gdyby nigdy nic" to jest świetna metoda - poczytałam o niej tutaj na początku marca (chciałam się pouczyć sztuki powrotów). Siedem miesięcy to straszna przerwa i zrobię jednak wpis ekspiacyjny ;) W niedzielę, jak już wrócę do domu. Miłego dnia!
03/09/2010 8:44:50

meteo4 jeżeli tak twierdzisz:D ...
02/09/2010 21:44:47
przewodnik mnie te iglaki małe przypominają zaklętych ludzi
02/09/2010 15:15:47
nynyka Coś Ci brakuje do spisu... nudne dni w pracy... ile było...ile pozostało...a potem... emerytura...ufff. pozdrawiam...
02/09/2010 15:03:34
dolphin dziękuję :)
02/09/2010 13:17:01
Photoblog.PRO sorciere RE tego osobiście stwierdzić nie mogę...tak często w Krakowie nie bywam :))
pozdrawiam!
02/09/2010 10:30:52
roza O matko ile u Ciebie do czytania ............... może innym razem , teraz czasu niewiele wygospodarowałam ;)))))))))

Pozdrawiam serdecznie :)))))))))))))))
01/09/2010 18:19:44
jitka A wczoraj mi się PB zaciął właśnie wtedy jak chciałam odpowiedzieć na zagadki, grrr :(
PS. Jak się udała wycieczka sobotnia?
29/08/2010 21:32:49
~przewodnikpokrakowie Znowu się pojawiła opcja odpowiedzi na komentarz. Zobaczymy na jak długo :)
01/09/2010 15:03:52

przewodnikpokrakowie Potwierdzam. Kopiuję to, co kiedyś znalazłam na ALMA MATER:

Ja te wszy karmiłem jeszcze po wojnie, gdy pracowałem już na Uniwersytecie. Im zawdzięczałem tyfus plamisty, ale także napisanie dwóch rozdziałów pracy doktorskiej poświęconej twórczości Kochanowskiego. Dlatego mówię o nich z wielką sympatią... - profesor urywa zdanie, ja odkładam na talerzyk wcześniej podane mi ciastko. Trudno je przecież przełknąć, gdy słucha się opowieści o insektach. Ulewicz kontynuuje: - ... dwadzieścia klatek z wszami dwa razy dziennie przymocowywałem na rękach i udach. Trzymałem je tak długo, aż wszy były „upite”, czerwone i zaczynały od ciała odpadać na siatki owych klatek. Wtedy musiałem się bardzo pilnować, by niemiłosiernie swędzącej skóry nie drapać, tylko jak najszybciej przecierać ją spirytusem. Karmienie wszy dawało legitymację, wskazywało hitlerowcom miejsce zatrudnienia. Lewych, fikcyjnych dowodów pracy w czasie II wojny światowej Ulewicz miał jednak kilka. Były zabezpieczeniem przed przymusową wywózką na roboty do Niemiec, a on wyjechać nie mógł. Brał udział w tajnym nauczaniu.
01/09/2010 14:30:36
~bomba61 do ascaro - cytat z wywiadu Ulewicza w innym czasopiśmie "Bez porównania"

Otóż proszę pana, jakem się znalazł znowu na lodzie od czerwca 1943, to udało mi się
poprzez mojego brata, bakteriologa, dostać się do polskiego instytutu profesora Odo Bujwida
na ulicy Lubicz i karmiłem wszy, przy czym karmiłem zarażone tyfusem. Oczywiście tych,
którzy mieli karmić zarażone tyfusem najpierw szczepiono. Pomimo to przeszedłem tę
chorobę, bo jak pan karmi 10 do 12 tysięcy wszy dwa razy dziennie przed południem i po
południu, to żadna szczepionka nie powstrzyma choroby.
31/08/2010 20:12:59
~bomba61 do ascro - wyczytałem gdzieś na "Alma mater" że prof Ulewicz karmił te.. wszy
teraz strona "Alma mater " nie wchodzi.. oto link www3.uj.edu.pl/alma/alma/60/01/16.html

pozdrowienia
31/08/2010 20:07:01
ascaro do bomba61: Profesor Ulewicz chyba wszy nie karmił, za to jego żonę najchętniej skazałbym na przymusowe i dożywotnie karmienie pasożytów. Jestem już drugim pokoleniem w swojej rodzinie, które przez tę babę cierpi :-)
31/08/2010 15:11:14
~ampoule cudowna biurokracja...zawsze wiedzą jak człowiekowi umilić życie...
31/08/2010 12:45:13
fotokaroli Ty to się masz z Dyrekcją...
Makabryczne to karmienie wszy...
31/08/2010 0:23:28
gosiaczkowo dobranoc :***
jutro będę się żegnać , a teraz mykam do pakowania :))))
30/08/2010 22:32:10
fotkijarka Karmienie wszy? Brrr czego to ludzie nie wymyślą.
A co do "łatwej konsumpcji" to jakaś paranoja. Żeby pracownicy poważnych firm musieli się zajmować takimi rzeczami. No i kontrola z ministerstwa właśnie tego - zużycia papieru do (...) i domestosa... No dziki kraj ;)
Pozdrawiam i wytrwałości w tej robocie!
30/08/2010 6:43:35
deodatokrk Limitowanie papieru toaletowego już przeżyłem kiedyś, jak i jego braki, więc ta Derechcja, to jak z minionej epoki... Un incubo proprio.
29/08/2010 20:47:01

Informacje o przewodnikpokrakowie


Inni zdjęcia: Szafirki w kolorze nieba. halinamwiosna vela44... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Thursday again quen... maxima24... maxima24