No i skończyło się, co dobre, zadzwonił telefon i jak ta głupia odebrałam (więcej tego błędu nie popełnię) - Derechcja prosi o mój powrót chwilowy w fabryczne pielesze... bo jakoś tak udzieliła urlopów, że od poniedziałku zostaje SAMA SAMIUTEŃKA... i nawet nie ma kto odbierać telefonów... udałam się na fabrykę w celu omówienia szczegółów i odchodząca na urlop w podskokach Sekretara udzieliła mi instrukcji JAK USUWAĆ MAILE!
W takim stuporze dawno nie byłam! Jak boniadydy - pokazywała mi, jak to robić!!!
Uzbrojona więc w tę świeżutką wiedzę udam się w poniedziałek rano na jej miejsce :( nie mogłam odmówić, bo wiecie, Derechcja nic nie wie o mojej wrześniowej Wenecji i TEŻ mogłaby mi odmówić... i takie życie parszywe... znów pobudka o szóstej rano...
A na razie jeszcze kontynuuję serial strażacki o przyzwoitszej porze.
Wypadek na ulicy Starowiślnej Lucyny Olejniczak, REPLIKA 2007
Co powiedział kapitan z archiwum na pożegnanie?
"- Proszę mi zostawić swój adres internetowy, żebym mógł wysłać pani te stare zdjęcia - przypomniał. - A jeśli ma pani ochotę, to proszę wpaść tu za jakąś godzinę z płytą CD, to przegramy też tę księgę pamiątkową z 1925 roku. Może się przyda.
Jeszcze tego samego popołudnia otrzymałam zdjęcia pocztą elektroniczną. Z dziwnym wzruszeniem przyglądałam się czarno-białym fotografiom wysuwającym się z drukarki.
Oto na jednej z nich stoją galowo ubrani oficerowie w otoczeniu arcyksięcia, który właśnie wizytował Kraków. Wypolerowane do połysku kaski, ciemne mundury, białe rękawiczki i przypięte do boków szabelki z ozdobnymi chwościkami. Panowie stoją wyprostowani jak struny i z lekkim wytrzeszczem oczu (pewnie fotograf zakazał im mrugać) wpatrują się prosto w obiektyw. Ciekawa jestem, który z nich to Teodor, mój pradziadek?
Może ten stojący najbliżej arcyksięcia, wysoki mężczyzna z wydatnym, "naszym" nosem i lekko kpiącym spojrzeniem? Podobny trochę do mojego ojca. W żadnym innym nie dostrzegłam tego rodzinnego podobieństwa. Chyba że stał gdzieś z tyłu i jest to ten facet, który z najwyższym trudem wysuwa tylko prawe oko zza ramion kolegów? Chociaż nie, to niemożliwe, żeby pradziadek był taki niski. O mężczyznach z mojej rodziny można by niejedną rzecz powiedzieć, ale nigdy to, że któryś był niski. Odpada.
Postanowiłam wybrać się z tym zdjęciem do ostatniej żyjącej jeszcze wnuczki Teodora czyli do cioci Isi.
Ona powinna go rozpoznać."
I oto zdjęcie ze zbiorów Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie (serdecznie dziękuję za zgodę na jego publikację Zastępcy Komendanta panu Pawłowi Jaroszowi oraz kapitanowi Jerzemu Moniczewskiemu).
Zdjęcie tajemnicze, bo niewątpliwie przedstawia wizytę arcyksięcia, ale za bardzo nie wiadomo, KIEDY i JAKIEGO.
Autorka Wypadku na ulicy Starowiślnej domniemywa, że chodzi o Fryderyka Marię Albrechta Wilhelma Karola ( ur. 04.01.1856 - zm. 30.12.1936), który w 1907 roku został naczelnym dowódcą c.k. obrony terytorialnej. Pewne źródła podają, że wizytacja miała miejsce w 1910 roku. Ale: być może wizytował już Kraków wcześniej, zanim został naczelnym dowódcą?
Kto wie?
Ktokolwiek wie - proszony jest o podzielenie się wiedzą :)
A na razie coś prostszego.
KTO WIZYTOWAŁ STRAŻ POŻARNĄ W 1880 ROKU I 3 WRZEŚNIA ZŁOŻYŁ SWÓJ WŁASNORĘCZNY PODPIS W KSIĘDZE PAMIĄTKOWEJ?
KTO DOWODZIŁ KRAKOWSKĄ STRAŻĄ ZA CZASÓW PRADZIADKA TEODORA HENZELMANA?
KIM BYŁ Z POCHODZENIA, KIM Z ZAWODU, A W JAKI SPOSÓB ZASŁUŻYŁ SIĘ DLA POLSKOŚCI?
Wczorajsze: Omeggi rządzi! No a nikt już nie zauważył, że dołożyłam później jeszcze jedno pytanie, o nazwę ulicy Westerplatte za okupacji...
Inni zdjęcia: Ćwiczę Jogę bluebird11One unseeme... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24