Oglądaliśmy wczoraj pawilon muzealny, wybudowany dla pomieszczenia zbiorów Emeryka Hutten Czapskiego (1828-1896).
Jego budowa jednak nie szła szybko.
Hrabia zatwierdził plany i natychmiast kazał przystąpić do budowy. Ale wskutek strajków robotniczych prace szły opornie. Kolekcjoner, pełen zapału i energii, niecierpliwie wyglądał zakończenia prac i starał się dopomóc budowie własnymi rękami.
Te nadzwyczajne wysiłki przerwała choroba. W listopadzie 1895 roku Czapski nabawił się tyfusu, który złożył go na parę miesięcy. Stan był bardzo ciężki, chwilami beznadziejny. Dopiero w lutym 1896 roku dzięki troskliwej opiece żony i silnemu organizmowi przyszedł do siebie. Zmizerniał, wyszczuplał, ale nie stracił nic ze swej energii, absolutnie nie wyrzekł się swoich zainteresowań. Jednak choroba nadwerężyła organizm, liczył już przecież 67 lat - za namową lekarzy wyjechał więc na rekonwalescencję do Wiesbaden. Źle zniósł zmianę klimatu i nabawił się zapalenia okostnej. W maju wrócił do Krakowa. Ukrywał przed żoną swoją słabość i intensywnie pracował nad przygotowaniem do druku katalogu rycin ze swego zbioru.
Lato postanowili Czapscy spędzić w Krakowie, żeby czuwać nad rozbudową muzeum. Chodzili często na spacery, zachwycali sie urokiem uliczek, opustoszałych na czas kanikuły.
Po czym nastąpiła nowa fluksja. Dentysta usunął pacjentowi ułomek zęba - spowodowało to zakażenie krwi. Wspominała wnuczka:
Dziadek skarżył się na osłabienie, wieczorem poczuł dreszcze i położył się do łózka z wysoką gorączką, bólem gardła i języka. Lekarstwa i bańki nie pomogły, przełykał z trudem. Ojciec Morawski, jezuita, zadysponował go na śmierć. Nelo Pusłowski wysyła babcię na spoczynek, będzie czuwał przy chorym. Na słowa: Au revoir bientot... odpowiada chory wyraźnie: Oui, dans un autre monde... (tak, na tamtym świecie).
Jeszcze jeden, dwa dni bez zmian, chorego znoszą na materacu do dużego salonu, gdzie jest chłodniej [...]
Zasnął na wieki. Była to noc z 22 na 23 lipca.
Tuż przed śmiercią Emeryk wyraził pragnienie, aby jego pogrzeb odbył się bez rozgłosu, jak najskromniej. Nie wywieszono w związku z tym żadnych klepsydr, nie było żadnych mów. W kondukcie żałobnym szli tylko najbliżsi. Jeden tylko ksiądz prowadził zmarłego. W głównej alei cmentarza Rakowickiego, obok grobowca mistrza Jana Matejki, którego żegnano zaledwie trzy lata wcześniej, złożono na wieczny odpoczynek niestrudzonego kolekcjonera.
Zwykły ból i smutek towarzyszący tym pogrzebowym uroczystościom dodatkowo pogłębiał niepokój o realizację nie spełnionych zamierzeń zmarłego. Wielu spośród uczestników pogrzebu, zainteresowanych dalszymi losami zbiorów Czapskiego, nurtowało pytanie, co się stanie z przywiezionymi ze Stańkowa skarbami? Czy podoła trudom zakończenia realizacji zamierzeń zmarłego męża złamana cierpieniem kobieta? Jak do realizacji tych planów ustosunkują się spadkobiercy?
No właśnie. Będzie jeszcze kiedyś okazja, żeby to obszernie omówić, a na razie, na zakończenie "serialu" o Czapskim, zagadki:
CO STAŁO SIĘ ZE ZBIORAMI HRABIEGO EMERYKA?
CO DZIEJE SIĘ Z NIMI TERAZ I JAKIE SĄ PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ ZWIĄZANE Z BUDYNKIEM PRZY UL. PIŁSUDSKIEGO 12?
PS. H jak Hutten :)
Snowee, Bosa i Rrav znali polską wersję łacińskiej maksymy, umieszczonej na pawilonie, a Hucianka znała odpowiedzi na resztę pytań :)
Źródło: Pamiątkom ojczystym ocalonym z burzy dziejowej Marii Kocójowej, WL 1978
Inni zdjęcia: Niewiele brakowało bluebird11Szukam downwardspiral*** coffeebean1I am photographymagicLekcje i lokator/ka pamietnikpotwora... maxima24Carl locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24