Ta środa w Urzędzie to była MASAKRA.
No bo tak: globus - wsiadam w tramwaj, zamykam oczy i jadę. Wiecie: globus równa się cisza - spokój - zaciemnienie. Zajeżdżam na Wielicką, wchodzę na salę, wedle ścisłych wskazówek koleżanki, która już tam była, kieruję się w prawo i pobieram bloczek P575 (osób oczekujących: 31). Jest 11:22. Lokalizuję trzy boksy obsługujące P (jak Przedsiębiorca) i zajęte krzesła przed nimi. Siadam więc na wolnym miejscu przed innymi okienkami, biorę łeb w ręce, a bokiem zezuję na wyświetlacze. Przez 30 minut nie dzieje się nic: wyświetlają się te same numerki. Przepraszam: coś jednak się dzieje - oto na salę wkracza ojciec z dwójką nieletnich, płci też męskiej. I gdzie znajdują wolne miejsca?
Ktoś pamięta lot do Wiednia i Misia?
To było razy dwa razy jeszcze dwa, bo Misiów dwóch i czas podwójny - P575 wyświetliło się o 13:25. To, przez co przeszłam, to był HORROR. Ojciec natychmiast spotkał znajomego, bachory więc miały wolne. Zaczęła się zabawa w KTO SZYBCIEJ I HAŁAŚLIWIEJ WEJDZIE I ZEJDZIE Z KRZESŁA. Trzeba dodać, że ciąg krzeseł był połączony takimi plastikowymi złączkami. Każde drgnienie bachorów odczuwałam jak trzęsienie ziemi. Następnie Adaś i Dominik urwali złączki trenując stanie na nich, ale wiele mi to nie pomogło. Słuchajcie: nie usiedzieli spokojnie ani PIĘCIU SEKUND. Tarzali się po podłodze, kopali nogami, urywali sobie łby, Tatuś konwersował. Ja się zastanawiałam: jeżeli gość nie ma z kim zostawić dzieci przychodząc założyć działalność gospodarczą - z kim je zostawi, prowadząc ją? Może zakłada prywatne przedszkole? Ale nie, usłyszałam, że rozmawiają o egzaminie, na którym zrobił dwa błędy z topografii - znaczy taksówką będzie jeździł. Noooo, to można dzieci wozić ze sobą, są tacy, co z nimi żona jeździ, ten Adasia i Dominika będzie woził. Razem z ich ewidentnym ADHD, co to za moich czasów nazywało się NIEWYCHOWANIEM.
Podsumowanie: niezależnie od mojego globusa (chorzy niech siedzą w domu) i od postawy niefrasobliwego ojca - załatwienie sprawy zawieszenia działalności, którą to sprawę do tej pory odwalało się w ZUS w ciągu kwadransa (nigdy tam dlużej nie czekałam) - trwało ponad dwie godziny. W Punkcie Obsługi Przedsiębiorcy, gdzie wszystko jest w jednym miejscu, żeby temuż przedsiębiorcy ułatwić sporawy urzędowe. Pogratulować, k***a.
Niestety to nie był koniec tego cudnego dnia, albowiem trzeba było jeszcze jechać do roboty. W przerwach między wizytami w toalecie z Doniczką zajęta byłam leżeniem na biurku. Gdy słyszałam jakieś kroki, podnosiłam tylko głowę. Raz nie usłyszałam. Kobieta udała się do Ochrony z pytaniem:
- Czy ta pani jest pijana?
Nosz. Tego jeszcze na fabryce nie przerabiałam. Obawiam się, że mimo zapewnień Ochrony, że nie, że chora (to trzeba wezwać pogotowie!) - opinię mam już wyrobioną.
Chyba mi mało miejsca zostało na Lunetę Warszawską. A tu miało być o prywatnych rękach.
Ostatnie informacje, jakie na ten temat znalazłam w internecie, pochodzą z zeszłego roku. Otóż po 1993 roku fort był dzierżawiony przez 2 firmy wynajmujące ćwierć powierzchni budowli. w 2002 Agencja Mienia Wojskowego sprzedała całość w przetargu za 2 miliony złotych. Nowy właściciel zobowiązał się m.in., że urządzi Izbę Pamięci w miejscu, gdzie dokonywano egzekucji. Na początek ... pomalował zabytkowe drzwi i wybiałkował ściany. Chodziły słuchy, że chce tam wybudować apartamentowiec. Potem zorientował się, że inwestycja przerasta jego możliwości finansowe. Obiekt przejęła tajemnicza Dolnośląska Grupa Kapitałowa. Ma zamiar odrestaurować fort i odtworzyć stan z 1888 roku. Sporządzono projekt, uwzględniający działa, moździerze i zwodzone mosty, a w środku ekskluzywny hotel. Podobno za pieniądze przeznaczone na ten cel można by wybudować dwa Hiltony. Projekt został negatywnie zaopiniowany przez Radę Dzielnicy, bowiem zakłada budowę dodatkowej kondygnacji widocznej z daleka i praktycznie przebudowę całego fortu. Sprawa utknęła w miejscu w kwietniu 2008, kiedy to prasa donosiła, że ustalenia z konserwatorem potrwają co najmniej rok. Od tej pory cisza. Takiej ciszy to ja się najbardziej boję. Pełnomocnik właściciela zapewniał jednak, że będą dyskutować o każdym, najdrobniejszym szczególe, a pracownicy mają przykazane, żeby tak pracować, aby nie zrobić w cegle nawet jednej dziury.
A' propos konserwatora.
OD KIEDY FORT JEST OBJĘTY OPIEKĄ KONSERWATORSKĄ?
CO POSTANOWIONO ZROBIĆ Z FORTAMI PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ?
JAK SIĘ NAZYWA TO COŚ NA ZDJĘCIU?
Pytanie retoryczne: DLACZEGO DO PRZETARGU W 2002 ROKU NIE STANĘŁA GMINA KRAKÓW???
Dwa były pytania i dwoje odpowiadających: Aileen i Prooban.
Inni zdjęcia: Tides of Time svartig4ldurMirabelka staraszkola... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Rest in peace, babes. cherrykinn:) dorcia2700... maxima24