Już jestem, jestem. Nie zaspałam, tylko jakoś tak wlazłam na Allegro z rana i utknęłam. Nie będę liczyć na razie, ile wydałam, żeby się nie stresować :)
A co do zupy, taka to i wdzięczność ludzka. Kartoflanka się warzy, zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu, a Córunia zagląda do garnka i rzecze:
- [i]A cóż to za świństwo? Nie mogłaś jakiejś porządnej zupy z torebki zrobić?[/i]
No i jak tu się kuchni oddawać z zapałem?
Po obiedzie udałam się na stateczny, niedzielny spacer Młynówką Królewską. Znaczy tak wyszło, bo pojechałam zezdjęcić kościół św. Szczepana, o którym niedawno wspominaliśmy, no i ruszyłam tą Młynówką - ale śmiesznie, pierwszy raz szłam tamtędy - i przeszłam odcinek łobzowski, żeby na końcu znaleźć tablicę, gdzie napisano, iż cała Młynówka ma 10 km długości. Sfotografowałam mapę i planuję w ładny dzień pojechać autobusem do Mydlnik i stamtąd ruszyć w trasę aż do ujścia Młynówki do Wisły, ha!
Ale nie o tym chciałam, jeno ostrzec muszę: teren łobzowskiego odcinka jest niedzielną poobiednią porą baaardzo NIEBEZPIECZNY. Grasują tam dwójki kobiet i mężczyzn i polują na rozmówców, od razu zaznaczając:
- [i]My nie jesteśmy ŚWIADKI JEHOWY![/i]
To co one są - nie wiem, ale wygląd mają podobny. Słowo daję, pięć takich par napotkałam!
A teraz poniedziałek... i spać mi się chce, oczywiście. Co prawda, już tylko pięć dni do weekendu... czy ja się kiedykolwiek wyśpię? w dodatku mam takie lekkie, przejściowe parcie na mycie okien... właściwie nie tyle na mycie, co na UMYTE OKNA... chciałabym je takimi ujrzeć... w tym słońcu wczoraj prezentowały się FATALNIE... ma ktoś magiczną różdżkę? Cud jakiś by się zdał... a tu dziś o cudach będzie...
Bo oto stoimy przed [b]Piaskową Kaplicą[/b]. Bardzo okazałą, bowiem oprócz środkowej części (na planie kwadratu) po bokach są jakby dwie nawy. Całość przylega do prawej nawy kościoła, bowiem tam właśnie - na zewnętrznej wówczas ścianie - namalowany został około 1500 roku [b]wizerunek Matki Boskiej[/b].
Samo powstanie malowidła było cudowne.
Otóż jeden Karmelita, malarz, pomyślał o namalowaniu Matki Boskiej ponad bocznymi drzwiami kościoła. To się mieściło w zwyczaju wielu kosciołów zakonnych - wchodząc do wnętrza należało się pokłonić Bogurodzicy.
Rozpoczął dzieło, namalowawszy kontury, i wówczas zadzwoniono na pacierze. Malarz skierował więc swe kroki do chóru, zostawiwszy rozpoczętą pracę.
Tymczasem podczas jego nieobecności - jak chce legenda - niewidzialna ręka dokończyła tworzenia wizerunku.
Już następnego dnia zbierały się gromadki ludzi podziwiajac Madonnę. Takie były początki kultu.
Niewiele czasu upłynęło od namalowania obrazu, a już przystrojono go koronami.
No ciekawa jestem, czy ktoś znajdzie
[b]KTÓRA POLSKA KRÓLOWA UFUNDOWAŁA TE KORONY?[/b]
W 1614 roku zostały one zrabowane przez łotrzyków, którzy przez wyłom w murze dostali sie do wnętrza i oprócz koron skradli wiele cennych wot. Ufundowano nowe ozdoby, zrabowane z kolei przez okupanta z północy w czasie potopu szwedzkiego.
Potem chroniono obraz grubym suknem, spełniającym rolę osłony - jeszcze w XIX wieku to sukno było przechowywane w Kaplicy Piaskowej.
[b]A KTO I KIEDY ZAPROJEKTOWAŁ OBECNE KORONY?[/b]
Jutro je zobaczycie...
Wracajmy do kultu. Jego nasilenie nastąpiło po pożarze w 1587 roku, podczas którego obraz ocalał. Ta sama historia powtórzyła się podczas potopu. Ruch pielgrzymkowy bardzo przybrał na sile i do odbudowanego sanktuarium przybywali wszyscy: od prostego ludu po koronowane (no właśnie) głowy.
[b]CZYJA WIZYTA ODBIŁA SIĘ SZCZEGÓLNIE SILNYM ECHEM?[/b]
Zaraz zaraz - powiecie. Obraz został namalowany na ZEWNĘTRZNEJ ścianie, a tu nagle mowa o kaplicy? Otóż już w XVI wieku wybudowano tu - dla ochrony malowidła i dla wygody wiernych, licznie przybywających na modlitwy - małą kapliczkę. W ten sposób obraz znalazł się wewnątrz kościoła.
W 1623 roku rada miejska udzieliła Karmelitom zgody na rozbudowę kaplicy, zezwalając na zajęcie części gruntu z drogi publicznej. Podobno te wzniesioną w latach 30-tych XVII wieku kaplicę zaprojektował sam [b]Giovanni Trevano[/b]!
Cóż, kiedy w czasie najazdu szwedzkiego zrównano z ziemią również i tę kaplicę. Tu właśnie nastąpiło kolejne cudowne wydarzenie: kawałek muru z obrazem znaleziono przysypany gruzem, ale nietknięty!
Kaplicę wkrótce odbudowano, opierając się na tych samych planach.
Dziś obrazek z zewnątrz - nawiązanie do cudownego wizerunku znajdującego się w środku kaplicy.