Powinnam się już nie odzywać, ale nie mogę, no nie wytrzymam. Dlaczego?? Dlaczego znów jest poniedziałek? Dlaczego Bóg jest tak nielitościwy? I dlaczego ja wczoraj straciłam dwie i pół godziny życia na taką bzdurę jak Apocalypto? Czy nie mógł mnie ktoś uprzedzić? Przeca to Ścigany, tylko że u Majów. A Ściganego wolę już oglądać w oryginale.
Nic mi się nie chce... pisać też mi się nie chce... to się nazywa brak weny? nie, to się nazywa LEŃ... słuchajcie, dziś jeszcze [b]brama domu Ekielskiego[/b], tak z boku pod tym cylindrem się mieszcząca... spójrzcie tylko ile różnych materiałów budowlanych, ile faktur... coś Wam to przypomina? no tak, Talowski i jego historyzm... to sugeruje, że budynek jest starożytny, że narastał w ciągu wieków, że był odbudowywany i przebudowywany...
Kiedyś pisałam już o tym, jak to płynąca obok Rudawa wylewała i z Wolskiej i Retoryka robiła się Wenecja :) (2 stycznia 2006), pisałam też o historii ulicy (4 sierpnia 2006).
Dziś - z powodu lenistwa - uraczę Was opowiastką Mariana Turskiego o cyrku na Błoniach. Jest koniec XIX wieku.
Zdarzeniem wywabiającym krakowian poza Planty był przyjazd cyrku, który się zwykle lokował na Błoniach u wylotu Wolskiej. Ówczesne Błonia, znacznie od teraźniejszych rozleglejsze, były terenem dość dzikim. Drogą na Wolę, obok parku Jordana, nikt pieszo nie chodził. Chodziło się ścieżkami wydeptywanymi wzdłuż Błoń, w zaroślach od strony dzisiejszej Biblioteki Jagiellońskiej. Sadowiący się na Błoniach cyrk musiał się trzymać, z uwagi na frekwencję widzów, jak najbliżej plantu kolejowego, biegnącego w tym miejscu wysoko ponad poziomem terenu. Była to dla nas, entuzjastów cyrkowych misteriów, okazja pomyślna, można było bowiem wolne chwile spędzać tam na obserwacji życia w cyrkowym obozie, zachwycać się egzotyką ludzi, zwierząt i romantyczną formą ich istnienia. Działo się to w epoce rozkwitu przedsiębiorstw cyrkowych. Wszystkie cyrki, jakie bywały w Krakowie, zakasował jednak cyrk Barnuma. Objeżdżając Europę zawadził w drodze do Konstantynopola o Kraków. Była to amerykańska machina tak ogromna, że obozem zajęła połowę Błoń. Program - iście amerykański. Półdzicy cowboye chwytali na lassa autentyczne bawoły; były walki z Indianami, dramatyczne ucieczki i pogonie, baseny z wodą pełne aligatorów i hipopotamów, słonie, wielbłądy, lwy i tygrysy, i inne nieznane zwierzaki. Nam, uczniakom z najniższych klas, trafił Barnum szczególnie do smaku, dawał bowiem żywą, prawie realną ilustrację do lektury o białych i czerwonych bohaterach walczących na dzikich stepach amerykańskiego "Wild Westu", o tomahawkach i skalpach, o zdarzeniach i przygodach, których autentyczna historia była w owym czasie świeża, a dla młodych umysłów pełna uroku.
Ha ha. Ale mi się wpasowało w tych wczorajszych Majów... W dodatku to mi przypomina tę historię krokodyla złowionego w Wiśle, co to ją kiedyś już opisałam...
TO GDZIE TERAZ LOKUJE SIĘ CYRK, GDY PRZYJEŻDŻA DO KRAKOWA?
A pytanie poważniejsze:
CO STAŁO U WYLOTU WOLSKIEJ, OBOK WAŁU KOLEI OBWODOWEJ?
PS. Kto to kiedyś się dopytywał o jakiś mój jubileusz na PB?
Inni zdjęcia: 125. atanaCiepełko patusiax395Tory felgebelHala felgebelZniszczont budynek felgebel* * * * takapaulinkaTunel felgebelTunel felgebelTunel felgebelNew nails milionvoicesinmysoul