[b][i]Meteo4[/i][/b] usiłuje mnie odwieść od Bonera, że niby przynudzam, ale ja wiem, o co mu chodzi - on jest masochista mały i KONIECZNIE chce dostać filiżanką (z kawą lub bez) bez łeb... A ja Bonera nie odpuszczę, bo tak się szczęśliwie składa, że nikt nie odgadł, jak się dochrapał własnej kaplicy, więc mogę sobie poopowiadać.
Mało tego - mam w planach długą, wieloodcinkową opowieść o mistrzu Sędziwoju! Tylko zdjęć mi na razie brakuje. Tym bardziej więc postuluję - niech sobie to coś za oknem idzie precz, niech sie przemieści gdzieś na wschód albo nawet i na południe, mnie tam wszystko jedno.
Mam zamiar, przy sobocie, mimo TEGOCZEGOŚ za oknem, bardzo pracowicie spędzić dzień - wczoraj wieczorem o tylu rzeczach pomyślałam do zrobienia, że nawet konieczne mi się wydało sporządzenie planu-listy. Cóż, kiedy zasiadłszy do biurka - nic już nie pamiętałam, oprócz:
- iść do kina na ŻYCIE NA PODSŁUCHU
- zrobić pranie z pościeli
To drugie się robi już, do kina jeszcze zdążę, a może ktoś mi przypomni, co to ja miałam?...
Więc teraz tak, ja tu gorąco żegnam [b][i]Natę[/i][/b], która odlatuje do boskiego Paryża, i zaczynam skrobać notkę, a potem może sobie przypomnę.
Otóż czyli a więc.
W 1508 roku [b]Jan Boner[/b] podpisał umowę z posiadaczami kaplicy św. Ducha w kościele Mariackim czyli [b]rodziną Bełzów[/b], i nawet rozpoczął prace przy odnawianiu wnętrza. Może chodziło o prawo postawienia w kaplicy Bełzów rodzinnego grobowca Bonerów?
Wkrótce doszło do do sporu, w którym Bełzowie być może mieli rację, ale na pewno nie mieli żadnych szans... Świetność ich rodu należała już do przeszłości: jeden z nich był zaplątany w sprawę zabójstwa Andrzeja Tęczyńskiego i zabieg ratowania jego głowy od katowskiego topora pochłonął większą część rodzinnego majątku, drugi trafił do więzienia za długi...
Przebieg sporu świadczy o dużym sprycie i bezwzględności Bonera.
Rada miejska na pewno stanie po jego stronie - bo zubożali Bełzowie nie odgrywają już żadnej roli w Krakowie.
Może więc duchowieństwo ujmie się za Bełzami? Ale prowizorem kościołów krakowskich został w 1509 roku... Jan Boner.
A' propos:
[b]KIM BYŁ PROWIZOR?[/b]
Bełzowie odwołują się więc do instancji najwyższej - ślą skargę do papieża.
Tak się jednak składa, że komisarzem świętopietrza jest również... Jan Boner. Nie można się więc dziwić, że papież Leon X dekretem z 1513 roku [b]przyznaje pełne prawa do kaplicy Bełzów - Bonerowi![/b]
Kolejne nietrudne pytanie:
[b]CO TO BYŁO ŚWIĘTOPIETRZE?[/b]
Dwa lata później, na prośbę króla Zygmunta Starego, papież przyznaje [b]dodatkowy przywilej[/b]: wszyscy, którzy odwiedzą kaplicę bonerowską w dniu św. Jana Ewangelisty lub św. Jana Chrzciciela i złożą odpowiedni datek na jej remont - dostąpią 20 lat odpustu. Apel o składanie datków na odnowę kaplicy zostanie powtórzony przez Leona X w roku 1518.
W rezultacie Boner nie tylko uzyskał kaplicę w kościele Mariackim, lecz także zapewnił sobie środki na jej przebudowę i urządzenie. Odtąd wierni, wrzucając pieniądze do puszki na ofiarę, budować będą pomnik świetności rodu Bonerów.
Trzeba przyznać, że datków tych Boner nie zmarnował. Ozdobienie kaplicy - pod zmienionym wezwaniem na [b]św. Jana Chrzciciela[/b], jego patrona - powierzył sprowadzonemu specjalnie z Kulmbach [b]Hansowi Suessowi[/b].
Na zaproszenie Bonera Hans Suess przyjechał do Krakowa w 1514 roku i spędził tu cztery lata, tworząc dwa cykle obrazów.
No to zagadeczki dotyczące tego artysty, ucznia Albrechtra Durera.
[b]CO TO ZA CYKLE I CZY SIĘ ZACHOWAŁY?[/b]
[b]HANS SUESS BYŁ JUŻ W POLSCE WCZEŚNIEJ. CO WÓWCZAS NAMALOWAŁ?[/b]
To są właściwie zagadki dla [b][i]Ven[/i][/b], ale nie wiem, czy doczekają :)
Urządzenie kaplicy musiało być rzeczywiście wyjątkowe, skoro rada miejska poleciła w 1521 roku usunięcie części ławek z nawy głównej, by nie zasłaniały widoku na wspaniałą dekorację wnętrza.
Aha: jeśli ktoś chce się już dziś przebiec do Mariackiego - to znajdzie ją w północnej nawie, czyli na lewo od wejścia - i jest to pierwsza kaplica z brzegu.
No to literki się kończą, a o czym jutro nie wiem - czy będę dalej nudzić o Bonerze czy nie :)