Oczywiście - sobota, wolne - wstałam o dziewiątej. Sama z siebie. Podczas gdy w tygodniu wyję z rozpaczy. Tradycyjnie. W ogóle mam bardzo tradycyjną rodzinę, muszę powiedzieć. Obiadów co prawda u nas nie ma, ale za to trzymamy się własnych, rodzinnych tradycji. Nowych świeckich. Na przykład taka poprawka z matematyki. Mieliśmy w zeszłym roku? Mieliśmy. Zdaliśmy? Nie zdaliśmy. Przepuścili do następnej klasy mimo to? Przepuścili. Mamy poprawkę z matematyki w tym roku? Mamy. Zdamy? Nie zdamy? Zdamy? Bo jak nie zdamy, to już nie przepuszczą :)
Tak więc, jak widać, Córunia ma już te swoje zapracowane ciężkim wysiłkiem umysłowym wakacje i... śpi. Naturalnie. Jako i ja powinnam. Z jakimż zrozumieniem pochylam się nad tytułem na Onecie: CZEKAŁA NA ZMIANĘ ŚWIATEŁ I ZASNĘŁA... Więc jest tak: albo wszystko przez te ptaki (drą się jak ogłupiałe, jak spać w takich warunkach) albo powoli zaczyna mnie odkorkowywać. Za tydzień MOJE wakacje i zobaczymy wtedy, do której będę tkwić w ramionach tego tam, Morfeusza. Zapowiada się w ogóle tragicznie, bo ZAMYKAJĄ SZKOLNĄ STOŁÓWKĘ. Chyba przyzwyczaję dziecko do kanapek i już.
Dziś proszę państwa rzut oka na ulicę Jana Kochanowskiego w dzielnicy Piasek. Dnia 14 czerwca czyli równo tydzień temu, z okazji własnych urodzin (skąd Deodato wiedział, to ja już... nie chcę wiedzieć), udałam się do ukochanego kina MIKRO (oj, źle wybrany film, bardzo źle - Sen Kasandry), ale że nieco za wcześnie, to pospacerowałam właśnie po tej uliczce.
Kiedyś, na samym początku czyli w drugiej połowie XIX wieku, była to prywatna droga wiodąca do gruntów niejakiego Stanisława Stachowskiego i nosiła jego nazwisko - Pan Stanisław Stachowski w ulicy swego nazwiska. Kim był pan Stanisław - nie wiemy. Posiadaczem najwyraźniej.
Pod koniec XIX wieku bliżej obecnej al. Mickiewicza wzniesiono kilka kamienic w historyzującym stylu, a na początku wieku XX pan Stachowski kazał pobudować cały zespół kamienic na drugim końcu ulicy - był to właściwie jej początek, zaraz za murem oddzielającym ją od placu ćwiczeń dawnych koszar austriackich.
A CO OBECNIE MIEŚCI SIĘ W TYCH KOSZARACH?
W roku 1912 nadano ulicy jej obecną nazwę - wcześniej ulica Kochanowskiego była w Podgórzu - KTO WIE, JAKIE NOSI TERAZ MIANO?
Kamienice dla Stachowskiego projektował niejaki Kazimierz Zieliński. Nic o nim nie wiemy, ot co. Encyklopedia Krakowa powiada, że fasady tych kamienic nawiązują do architektury modernistycznej, wykorzystując również formy neostylowe (konkretnie gotyk) zaczerpnięte ze sztuki ludowej, a także secesyjne.
Dziś spoglądamy na wejście do kamienicy nr 4.
PS. Tak dawno ostatnio pisałam, że sama nie wiem, kto odpowiedział na zagadkę - muszę szybko sprawdzić - otóż Okavango i Nadjam.
Inni zdjęcia: Bogactwo wodne. ezekh114* * * * takapaulinka8/4/25 xheroineemogirlx... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Rudzik em0523Wiosenne kwiatki em0523