Wczoraj wieczorem postanowiłam przemóc depresję (czyli niechęć do robienia czegokolwiek) i wybrać się na otwarcie nowej wystawy w Muzeum Narodowym. Zemściło się to na mnie już przy wsiadaniu do autobusu. Wyobraźcie sobie, że na mój widok poderwala się jakaś dziewuszka (wstrętna małpa) i uprzejmie zaproponowała:
- Proszę usiąść!
Żeby ją pokręciło.
No a drzwi muzeum zastałam zamknięte - wernisaż był w czwartek. Wiecie, coś mi dzwoniło, ale nie w tym kościele. Sami widzicie, że lepiej w domu siedzieć!
Jak byłam mała, w domu był stary album monograficzny Aleksandra Kotsisa i ja, widząc to nazwisko KOTSIS na grzbiecie książki, zawsze myślałam, że chodzi o jakiegoś Indianina z Dzikiego Zachodu. Ciekawe, dlaczego.
Dziś, wbrew zasadom, zamiast zdjęcia - obrazek ściągnięty z netu. Ale bo też chciałam unaocznić charakterystyczne malarstwo Kotsisa - to jeden z jego najpopularniejszych obrazów czyli Ostatnia chudoba. Żyd-lichwiarz zabiera kozę-żywicielkę rodziny :)
Jak już wczoraj wspomniałam, Kotsis był człowiekiem zamożnym i niezależnym. Umożliwiało mu to podróże (Warszawa, Wiedeń, Lwów, Monachium). Również za granicą był artystą znanym i cenionym. Jednak wszystkie jego ulubione miejscowości zdystansowało Podhale i Zakopane, gdzie co roku spędzał miesiące letnie i gdzie silnie związał się z ludźmi i pięknem ziemi.
Był towarzyski. Żył sprawami środowiska. W pracowni dziś jużzapomnianego malarza Parysa Filippiego spotykał m.in. Jana Matejkę, rzeźbiarza Franciszka Wyspiańskiego (ojca Stanisława), Walerego Gadomskiego, pisarza Michała Bałuckiego.
Był człowiekiem dobrego serca, bardzo wrażliwym i uczuciowym, czułym na ludzką biedę i uczynnym. Łatwo ulegał czarowi przypadkowo poznanych kobiet i choć przyjaciele i znajomi wspominali jego dłuższe i krótsze erotyczne przygody, to jednak brak w tych relacjach wiadomości o jakiejś wielkiej miłości jego życia, choć wiadomo, że jego wieloletnią przyjaciółką była malarka Józefa Geppert. Naturę miał refleksyjną, melancholijną.
Aktywny społecznie przyczynił się do założenia Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Artystów. W środowisku Krakowa był postacią znaną i artystą cenionym, toteż zaproponowano mu objęcie Katedry Malarstwa w Szkole Sztuk Pięknych. W tym samym czasie wystąpiły po raz pierwszy oznaki choroby mózgu, nie mógł więc podjąć pracy, nie mógł też malować przez ostatnie dwa lata życia. Zmarł w wieku 41 lat - 7 sierpnia 1877 roku.
Po śmierci artysty znaleziono w jego pracowni 350 nie skończonych obrazów oraz niezliczone szkice rysunkowe, gdyż nie rozstawał się ze szkicownikiem. Swoje niewielkie obrazy malował bardzo szybko, dlatego też mógł stworzyć ich tak wiele w tak krótkim czasie. Najbardziej znane to: Góral w chacie, Matula umarli, Stary baca spod Babiej Góry, Ostatnia chudoba, Na przypiecku, Giewont. Już same tytuły wskazują na jego główne zainteresowania: z wielkim obiektyizmem ukazywane życie wsi, piękno przyrody, dziecko, portret. Kotsis znał doskonale wieś, pochodził z niej przecież z dziada pradziada, a nędza wsi galicyjskiej w jego czasach była wyjątkowa, skrajna. Kotsis pochylał się nad cudzym nieszczęściem z głębokim wspólczuciem i wzruszeniem. Jego obrazy kojarzą się z utworami literackimi Konopnickiej, Prusa, Sienkiewicza - o podobnej wymowie społecznej.
Martineden wspomniał o podobieństwie Kotsisa z jego własnego autoportretu do ... Franciszka Pieczki :)
Rzeczywiście, zerknijcie tylko: http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Kotsis/Images/Autoportret.jpg
A teraz dwie zagadeczki:
GDZIE W PODGÓRZU MIESZKAŁ KOTSIS?
CZY W KRAKOWIE UCZCZONO W JAKIŚ SPOSÓB JEGO PAMIĘĆ?
PS. Na wczorajsze pytania odpowiedział Prooban. W Wiedniu Kotsis zacieśnił przyjaźń z Arturem Grottgerem, a w Paryżu uczył się u Julesa Bretona. Matka Boska z Dzieciątkiem spoglądają na Podgórze z tyłu parafialnego kościoła św. Józefa.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24