No i "nowy" dyrektor Fabryki się zmywa. Nadyrektorował się parę miesięcy i bye bye. Jeszcze nawet nie zdążyłam go obśmiać, jak na podwładną przystało. Za spokojny był człowiek. Widać mu się po prostu Kraków nie spodobał. I znowu człowieku przyzwyczajaj się do kolejnego. A także jego do siebie :) a tak by się chciało w spokojności do emerytury dociągnąć. Nie pisane mi widać. Jak mnie znowu wyślą na bezpłatny urlop w zimie, to się potnę mydłem w płynie, tak?
Zaczynają mi się marzyć miliony, coby od żadnej Fabryki nie być zależną... miliony jak te, o których zrabowaniu marzył Egon Olsen... to chyba skutek podjętej przeze mnie akcji obejrzenia Olsen-Banden w całości, czternaście filmów, proszę ja was. Że co, że chyba mam za dużo wolnego czasu? No nie, każdy wszak robi ze swoim czasem, co mu się żywnie podoba, jedni chodzą na ryby, inni piją piwo przed telewizorem... aaaa, to ja właśnie...
Ale co tam my o dyrektorach i Olsenach, dziś o ADMIRALE będzie. Był to admirał floty austro-węgierskiej (nie śmiejemy się, była taka), a pochodził prosto z Podgórza.
Mowa o Juliuszu Franciszku Ripperze.
Urodził się on 6 marca 1847 roku w domu przy ul. Kalwaryjskiej 23. Zrozumiałe więc, że gdy powzięłam tę wiadomość, szybkim truchtem tramwajowym udałam się w rzeczone miejsce. Z wyglądu domostwa wnioskuję jednak, że oryginalny budynek rodzinnego domu państwa Ripperów nie zachował się do naszych czasów, uległ zburzeniu, a na jego miejscu wybudowano podłą czynszówkę.
Pewnym śladem po dawnym domu być może jest cofnięcie aktualnego budynku od ulicy w głąb działki - wszak szanowny dziaduś - Franciszek Ripper, przybyły do Podgórza z okolic Ołomuńca - po wybudowaniu domu w roku 1816 przez kilkadziesiąt lat prowadził w nim oberżę i przedsiębiorstwo handlowo-spedycyjne, co niewątpliwie wymagało miejsca przed budynkiem. Tak mi podpowiada wyobraźnia, a co do następnych informacji, to już posłużę się literaturą.
Mówi ona co następuje:
- prowadzenie firmy przejął jedyny syn z trzynaściorga dzieci pozostały w Podgórzu, też Franciszek
- poślubił on w 1844 roku córkę urzędnika sądowego Apolonię Strózecką i doczekał się czworga dzieci (w tym Juliusza Franciszka, naszego bohatera), po czym owdowiał już w 1849 roku - Apolonia zmarła tragicznie, utonąwszy w Wiśle
- wkrótce ożenił się ponownie, tym razem stając na ślubnym kobiercu z córką dyrektora szkół w Krakowie, Heleną Tyrchowską
- z nową żoną również doczekał się czwórki potomstwa
- 6-letni Juliusz rozpoczął naukę w szkole powszechnej w Podgórzu, a potem w Łobzowie, w szkole kadetów piechoty. Ponoć mając 8 lat uciekł stamtąd i prosił rodziców, by oddali go szkoły piechoty MORSKIEJ, bowiem marzył o zawodzie marynarza.
- tak się stało, ale dopiero, gdy miał lat 14 - w 1861 roku rozpoczął naukę w szkole marynarskiej w Rijece. Swój chrzest bojowy przeszedł w wojnie Prus i Austrii z Danią, jako 17-latek, na pokładzie okrętu Kaiser. Była to jednak tylko straż tylna podczas operacji przeciwko duńskiej załodze wysp północnofryzyjskich. Toteż pierwszą prawdziwą bitwą morską stała się dla Juliusza Rippera bitwa pod Lissą na Adriatyku 20 lipca 1866 roku (i była to bitwa zwycięska)
Co było dalej, następnym razem.
Pytanie na dziś:
Przyrodnia siostra admirała Maria Ripper wyszła za mąż za syna sędziego Sądu podgórskiego Kazimierza Smolarskiego. Z tego związku narodził się w 1888 roku syn, późniejszy pisarz, autor powieści historycznych i fantastyczno-naukowych. To ciekawe opowieści wuja Juliusza Rippera były inspiracją do podjęcia pierwszych prób literackich :)
O KIM MOWA?
JAKI TYTUŁ NOSI JEGO "KRAKOWSKA" KSIĄŻKA, POŚWIĘCONA WSPOMNIENIOM Z RODZINNEGO MIASTA?
Zagadce z października stawili czoło: Maro, Ewapol, Slonproszepanapani i Szczurr.