Budynek magistratu krakowskiego rozpoznali, choć tylko po dachowej attyce, Jacek75, Nadjamfotos, Chodor, Irena, Saxony3 i Elegancka.
A magistrat kojarzy mi się z tomem "Wspomnień z magistratu" Jana Garlickiego, więc proponuję lekturę fragmentu.
Zaciekli adwersarze
W pierwszych latach po wyzwoleniu sesje Rady Miejskiej były nadzwyczaj burzliwe i pełne emocji. Cechowały je znakomite wystąpienia radnych przy nieskrępowanej wymianie poglądów politycznych. Przemówienia Jana Wiktora, Jalu Kurka czy Stefana Otwinowskiego posiadały wartość literacką, a wystąpienia adwokatów: Izy Marcównej, Kulczyckiego czy Polanowskiego pełne były subtelnych kruczków prawnych. [...] Największe jednak zainteresowanie na sesjach Rady budziły wystąpienia Bolesława Drobnera i Adama Polewki, pełne zaczepnych wypowiedzi i złośliwych uwag pod adresem rządzących zarówno w Krakowie, jak i w Warszawie.
Obaj pełnili równocześnie mandaty poselskie. Drobner był przewodniczącym komisji kultury, Polewka komisji oświaty w Krakowskiej Radzie Miejskiej. Największe boje toczyli między sobą w okresie, na szczęście, tylko kilku miesięcy, gdy po reorganizacji rad narodowych zniesiono komisję kultury i włączono ją w skład komisji oświaty, której przewodniczącym był właśnie Polewka.
W magistracie były to miesiące grozy.
Kiedy raz Drobner w swym pełnym temperamentu przemówieniu uraził czymś Adama Polewkę, ten, nie wytrzymując nerwowo, krzyknął wprost z sali:
- Doktorze, nie róbcie z siebie tak wielkiego socjalisty, bo przecież maszerowaliście spod Oleandrów z legionami Piłsudskiego.
- Alem się wrócił spod Michałowic - odkrzyknął Drobner.
A już po cichu dodał, że wrócił, bo zapomniał manierki.
Ochłonąwszy nieco, zwrócił sięponownie do Polewki:
- A wy, Adamie, kiedy uciekliście ze Związku Radzieckiego, to zaraz poszliście do spowiedzi.
- To nieprawda - krzyknął Polewka.
- Nieprawda? - zapytał Drobner. - A właśnie, że prawda, mówił mi o tym ks. infułat Machay, a on nie kłamie.
Raz tylko zaciekli adwersarze byli ze sobą zgodni i wobec innych nieprzejednani. MIało to miejsce wtedy, gdy Kancelaria Rady Państwa zaleciła władzom krakowskim dokonanie zmian nazw ulic, które nosiły imiona świętych. Obaj ateiści nie mogli pogodzić się
z naruszeniem starych tradycyjnych nazw ulic Krakowa. Pismo Kancelarii Rady Państwa z Prezydium skierowali do komisji kultury.
A tu dumali tak długo, aż doszli do wniosku, że zmienią jedynie nazwę Placu Wszystkich Świętych na Plac Wiosny Ludów.
Odpowiadając na pismo Kancelarii Rady Państwa, uprzejmie donosili, że Rada Miasta Krakowa zmieniła nazwę Wszystkich Świętych. Pismo przedłożono drogą służbową Wojewódzkiej Radzie Narodowej, w której sekretarz tego Prezydium, również ateista, odłożył go do szuflady. "Wyleciało" ono razem z nim w okresie wydarzeń październikowych 1956 roku. Tym niemniej kroniki Krakowa mogą odnotować, że dzięki trzem ateistom uratowano ulice z nazwami świętych.
Kraków jest tak silnie związany z nazwami starych ulic, że kiedy po śmierci nestora aktorów polskich przemianowano ulicę Św. Tomasza na Ludwika Solskiego, większość krakowian nadal nazywała ją, może i bezwiednie, ulicą Tomasza Solskiego. Nie dodaje się przydomka "świętego", bo wielki aktor pochowany został na Skałce za cenę zrzeczenia się przez rodzinę pogrzebu kościelnego.
Zmieniono nazwę ulicy pomimo uchwały Rady Miejskiej z 1934 roku, zabraniającej takich zmian w obrębie Plant krakowskich.
W powyższym fragmencie jest mowa o zmianie nazw ulic. Nie chodziło tylko o świętych, ale przede wszystkim o nazwy niepoprawne politycznie (na przykład ul. Potockiego zmieniła się najpierw, "za kulta", jak mawiali górale, w ul. Stalina, a po 1956 w ul. Westerplatte). Zmieniano też nazwy, które same w sobie niczym niepoprawnym się nie wyróżniały, ale należało zrobić miejsce dla maszerującego nowego - na przykład ulica Starowiślna ustąpiła miejsca Bohaterom Stalingradu. Ulica Juliana Dunajewskiego (galicyjskiego polityka) zmieniła się w jakże potrzebną ul. 1 Maja.
JAKIE INNE PRZEMIANOWANIA ZNACIE?
PS. Matko jedyna, człowiek na chwilę spuści z oka ten photoblog i co się dzieje. Jakieś spamerstwo mi się przyczepiło i pod notką z 10 marca mam 4545 komentarzy!!!!!!! Przecież ja do końca świata tego nie zlikwiduję!
Niestety. Póki się nie uspokoi, jestem zmuszona udostępnić komentowanie tylko osobom posiadającym konto na photoblog.pl
Sorry sorry sorry