I znowu nadejszła wiekopomna chwila udania się do NFOZ po Europejskie Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego. Pobrałam numerek 786. W toku był 770. Ha ha. Brakowało pół godziny do rozpoczęcia MOJEJ pracy. No ale jakem przyszła, to już siedzę. Wypełniłam znów pracowicie papierki i czekam, Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności (czytaj: zniecierpliwieniu paru osób, które porzuciły numerki i poszły precz) już o 13:10 wyszłam stamtąd i 15 minut później szłam po schodach na fabryce. Gdzie oczywiście spotkałam Derechcję. Ja to mam trochę pecha do takich spraw. A Karty dla Córuni nie dostałam, bo okazało się, że poprzednia jest jeszcze ważna.
A na czym to wczoraj skończyliśmy? Na wyjaśnieniach, po co trójka uczonych czyli prof.Zin, adiunkt Grabski i dyr. Radwański w październiku 1962 roku ryli pod kościołem św. Jana. Po 54 latach podjęto kontynuację prac nad zbadaniem przeszłości kościoła. Przygotowano generalny atak mając nadzieję na zrekonstruowanie nie znanego dotąd planu pierwotnego kościoła - czyli romańskiego. Nie była to sprawa łatwa, bowiem kościół był wielokrotnie przebudowywany, niedawno nawet pomalowany, w środku piękna wywoskowana posadzka - ani śladu nie tylko romańszczyzny, ale nawet gotyku!
Plan batalii był prawdziwym planem inwazji, w której każdy członek ekipy badawczej miał dokładnie wyznaczone zadanie: widział, co i kiedy miał robić. Miernikom, fotografom, filmowcom - z góry określono zadania i stanowiska robocze. Było to konieczne, gdyż cała akcja miała trwać tylko 18 godzin.
Stronę teoretyczną przedsięwzięcia opracowywano cały rok. Przygotowano trzy warianty romańskich rzutów kościoła. Tam w dole należało tylko sprawdzić, która z tych hipotez jest słuszna.
18-godzinna inwazja naukowców na zabytkowy budynek rozpoczęła się wieczorem 11 października 1962 roku, a zakończona została dokładnie następnego dnia o z góry określonej godzinie. Jak wyglądała?
Byłem tej nocy w kościele św. Jana - pisze Jan Adamczewski w swej książce "W starym Krakowie". - Nie zastałem tam profesorów, dyrektorów, laborantów. Była tylko grupa bardzo zmęczonych, spoconych, umorusanych ludzi. Wszyscy ubrani w kombinezony, w gumowych rękawicach, opróżniali krypty, które dopiero teraz zaczęły zdradzać swe tajemnice. Po przesunięciu bardzo wielu trumien począł się ukazywać bardzo piękny romański mur. Odkryta budowla posiada wnętrze o wielkości 7x10 metrów, nie licząc części absydowej. Bardzo dobrze zachowane partie murów, zbudowane ze starannie obrobionych kostek piaskowca i wapienia, świadczą o wysokim kunszcie ówczesnych rzemieślników.
Wszystko to piękne, ale co właściwie odkryto pod św. Janem?
Kopera i Hendel na początku XX wieku odkryli fragmenty ściany, a Zin i Grabski mieli więcej szczęścia: ich badania doprowadziły do odsłonięcia całego rzutu kościoła. Znaleziono doskonale zachowane romańskie ściany, absydę, zaczęcie okien, posadzkę, fundamenty ołtarza. Nieznany obiekt zdradził swe tajemnice, ukryte wśród grobów i trumien.
Z romańskiej świątymi, będącej ośrodkiem osadniczym tej części Krakowa, wyrasta w XIV wieku niewielki kościółek gotycki, którego cokól pogrążajacy się w ziemi jest jeszcze kamienny, a góra już ceglana. Szczyty kościoła są w tym czasie zębate. Ten gotycki kościółek zrezygnował z absydy, która pozostała nisko w dole. Był czas, że służyła ona jako mieszkanie miejskiej biedoty, gnieżdżącej się w miejscu dawnego ołtarza.
Później czasy zmieniły się. Kościół jakby ponownie zapadł się w ziemię, zanim podmurowano go i powiększono. Dawnej romańskiej kostki nie było już widać - tkwiła głęboko pod ziemią. Krypty grobowe wytynkowano i oblicowano cegłą. Wszyscy zapomnieli o dawnych dziejach zabytku. W XVIII wieku przygotowano ten kościół dla Panien Prezentek. Mistrz Bażanka dostawił do niego barokową absydę, która potrafiła zmylić nawet tak wytrawnego badacza jak Łuszczkiewicz.
A teraz pytanka:
CZEGO DYREKTOREM BYŁ WSPOMNIANY RADWAŃSKI? Celowo nie podaję imienia, żeby namącić :)
JAKĄ FUNKCJĘ PIASTOWAŁ PROF.ZIN W OWYM OKRESIE?
A' propos trumien: CZYJE SZCZĄTKI SPOCZYWAJĄ W BOCZNEJ KAPLICY KOŚCIOŁA?
Wczoraj pierwszy zgłosił się z odpowiedziami Deodato, a następnie Przewodnik i tu muszę od razu uderzyć się w pierś (bim!bam! - dźwięk jak dzwon normalnie) - zapytałam, co Hendel DOSŁONIŁ na Wawelu, ot literki mi się przestawiły i stąd zmyłki w odpowiedziach :) bowiem chodziło mi o odsłonięcie krużganków, które - jak być może niektórzy wiedzą - zostały przez stacjonujących na Wawelu Austriaków zamurowane. Ale oczywiście odpowiedź o odkryciu rotundy śś. Feliksa i Adaukta też jest dobra :)