Nie zniechęcając się poprzednim przypadkiem znalezienia pająka w maszynce do kawy, znów jej użyłam. Ma chyba rację Ebe4, twierdząc, że należy to robić częściej - bo faktycznie tym razem pająki otsustwowały. No, może siedzą w jakimś garnku piętro niżej.
Za to kolega Artystyczny w pracy wykazał się orientacją. Pokazuję mu książkę, którą kupiłam dla mojego Ojczastego, a zatytułowaną Stefan Batory.
- To o tym statku? - pyta.
Na Fabryce ostatnie to moje chwile. Pracuję do końca grudnia, a że następny dyrektor przyjedzie pod koniec stycznia - nie ma mnie kto zatrudnić na ten miesiąc. Buuuu. Dostanę odleżyn od gnicia w łóżku. Stanowczo nie nadaję się na rentiera, muszę być w obowiązku i musieć wstać co rano do pracy. Zbieram sobie różne robótki na ten nieszczęsny styczeń, ale jak się znam, to nic mi się nie będzie chciało. Żebym jeszcze miała pewność, że od lutego wracam! A tu nic nie wiadomo. A do emerytury jeszcze ho ho i trochę. Nawet nie wiem, ile, bo się boję wyliczać :)
A skoro już o leżeniu w łóżku mowa, to będzie dziś nieco frywolnie.
Ostatni fragment ze wspomnień prof. Władysława Siedleckiego, po przeprowadzce z ulicy Krowoderskiej.
Wkrótce znaleźliśmy mieszkanie przy ulicy Szlak 33, a więc stosunkowo blisko, zwłaszcza mieszkania mojej sympatii, i tam przeprowadziliśmy się wraz z naszą ostatnią służącą. Obok tego domu, pod numerem 31, zamieszkiwał swego czasu Józef Piłsudski, co upamiętnia umieszczona na ścianie frontowej tablica, która zachowała się do dzisiaj.
W domu przy ulicy Szlak mieszkaliśmy także podczas okupacji. Był on pozbawiony komfortu, ale mieszkanie było obszerne, a okna w tyle wychodziły na duży ogród, co szczególnie w lecie miało swoje dobre strony. W związku z tym domem pamiętam, że na parterze mieszkała starsza już niewiasta, wykonująca mimo swego wieku najstarszy zawód świata, wychodząc wieczorami na swoje "polowanie". W związku z tym pozostały w mojej pamięci dwa śmieszne wydarzenia. Otóż pewnego razu zasiedział się u mnie mój kuzyn Nutuś Hanak, tak że brama była już zamknięta, ale w sieni spotkał tę kobietę, która wychodziła otwierając ją. Sądząc, że to stróżka, chciał jej dać na tzw. XXX*, a na to, jak mi później opowiadał, usłyszał:
- A co ty mi dajesz kotusiu, ja nie stróżka.
co go bardzo ubawiło. Innym zaś razem mimo woli usłyszałem, jak niewiasta ta skarżyła się stróżce:
- Ach, proszę pani, jacy to są ci młodzi ludzie - i tak, i znowu tak, i jeszcze inaczej. Nie ma to jak starsi panowie.
Stróżka przytaknęła jej z uznaniem.
Źródło: Władysław Siedlecki - Spojrzenie wstecz, Kraków 1989 nakładem własnym autora
*JAK NAZYWAŁO SIĘ FRYCOWE (zaznaczone w tekście XXX), KTÓRE NALEŻAŁO ZAPŁACIĆ DOZORCY ZA OTWARCIE BRAMY W NOCY?
Jak w Krakowie nazywano nierządnice?
Były to dziewki wszeteczne, nieporządne białogłowy, kobiety nierządne, kortezanki, małpy, zwodnice, dorotki (sorry, Doroty!), gamratki, ladacznice lub najczęściej murwy.
W XV wieku płaciły obowiązkowo 1 grosz tygodniowo pogłównego. Część dziewek pracowała w domach publicznych "na etacie". Dużo było prostytutek wędrownych, zwłaszcza na koronacje zjawiało się ich sporo w Krakowie. Napływowi dziewek sprzyjały także przemarsze wojsk. Również jubileusze i inne wielkie ceremonie kościelne powodowały ich liczny przyjazd.
Gdy ich już było w mieście za dużo, usuwano je siłą. Zazwyczaj było to tzw. wyświecenie z miasta. NA CZYM ONO POLEGAŁO?
JAKA AFERA XVI-WIECZNA MIAŁA SWÓJ POCZĄTEK W PYSKÓWCE Z DWIEMA GAMRATKAMI NA CMENTARZU WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH? JAKIE BYŁY JEJ KONSEKWENCJE?
JAKI ŚWIĘTY (I GDZIE) DEKONSPIROWAŁ BEZWSTYDNE NIEWIASTY?
Złą sławą cieszyła się Piwnica Świdnicka w podziemiach ratusza. Tam zbierał się półświatek, a panienki czyhały na gości. Z ich usług korzystali zresztą wszyscy, nie wyłączając kleru :)
A CO BYŁO ZA ŚCIANĄ?
GDZIE MIEŚCIŁ SIĘ SŁYNNY DOM PUBLICZNY, KTÓRY OPIEWAŁ W POEZJI JAN ANDRZEJ MORSZTYN, KONESER TYCH PAŃ?
Na poprzednie pytania odpowiedział wyczerpująco Prooban, a uzupełnił odpowiedź Jacek75.
Dużego ogrodu na tyłach kamienicy Szlak 33 już nie ma... nie ma też dawnych lokatorów, bowiem dziś w odnowionym budynku mieści się hotel (na zdjęciu).