No, Jitka ma oko i prawidłowo zlokalizowała: to dziedziniec między Collegium Maius a Collegium Nowodworskiego, zwany Hutą, a czemu Hutą, to następnym razem. Dziś skupimy się na malowidle.
Obraz przedstawia św. Karola Boromeusza. Żeby nie było wątpliwości, mamy nawet u jego stóp inicjały KB.
Dlaczego Karol Boromeusz w Collegium Maius? Wszak byłoby zrozumiałe, gdyby umieszczono tu portret św. Jana Kantego, profesora i patrona Uniwersytetu.
Zerknijmy więc na drugą postać na obrazie - toż to prof. Karol Estreicher jak żywy! Klęczy u stóp świętego z pobożnie złożonymi dłońmi, odziany w czarną togę Wydziału Prawa UJ.
Św. Karol Boromeusz nie miał nic wspólnego z Uniwersytetem, był mediolańskim biskupem i kardynałem, twórcą systemu parafialnego duszpasterstwa. Pojawił się na tym obrazie, bo nosił imię Karol, bo to po prostu patron słynnego historyka sztuki, przez całe dziesięciolecia kierującego Collegium Maius.
Obraz został namalowany w konwencji barokowych obrazów wotywnych, tyle że postać fundatora - Estreichera - jest o wiele większa niż na zwyczajowych obrazach wotywnych.
A w głębi, gdy się dobrze przypatrzeć, mamy też figurkę malarza pracującego przy sztalugach, rozłożonych w krużgankach Collegium Maius. To autor obrazu - Zdzisław Pabisiak, nadworny malarz estreicherowski, dekorujący sale Collegium i restaurujący resztki malowideł ściennych.
Obraz powstał w latach sześćdziesiątych i habeat sua fata... Prof. Estreicher miał wielu wrogów, którzy utrudniali realizację jego nieraz bardzo śmiałych pomysłów związanych z odbudową Collegium Maius. W Dzienniku pod datą 4 kwietnia 1963 roku pisał:
Złośliwości Taszyckiego na temat Collegium Maius, że na fasadzie od Huty jest obraz św. Jana, przed którym wymalowana jest moja postać w formie oranta.
Jest to prawda, ale wnioski z tego są złośliwe. Wobec możliwości szkodzenia mi przez Taszyckiego trzeba będzie zaraz jutro obraz wyjąć, a na miejsce wstawić inny.
11 kwietnia 1963 roku dodawał:
Szybko Pabisiak wymalował niewyraźny obraz królowej Jadwigi i wstawiłem go na fasadę od strony Huty.
Miał rację Estreicher, że sporne malowidło usunął, bo oto 18 maja 1963:
Lotna kontrola rektora.
Taszycki cały czas judził. Kazał się zaprowadzić na dziedziniec Huty i oglądał fasadę nad Instytutem Historii Sztuki będąc pewnym, że tam jest obraz św. Karola i mój portret klęczący przed nim. Nic podobnego tam nie było. Przeczuwając taką inspekcję prosiłem Pabisiaka, aby wymalował Królową Jadwigę i wstawił w fasadę. Atak Taszyckiego nie udał się. Ale z niego prowokator!
Potem Taszycki atakował sień św. Jana Kantego, że w niej jest religianctwo.
Portret dwóch Karolów znalazł się w magazynie. Przed odejściem na emeryturę w 1976 roku prof. Estreicher przywrócił go na swoje miejsce, a Królowa Jadwiga zniknęła, i to dosłownie, bo nie zachowała się w Collegium Maius. Estreicher postawił na swoim.
Taka to historia jednego obrazu.
CO JEST NIE TAK Z TOGĄ PROFESORA?
Profesor słynął z wymyślania uniwersyteckich historii, zwyczajów i tradycji :)
W Collegium Maius zaaranżował izbę alchemiczną, której jako żywo nigdy tam nie było. To tylko jeden z przykładów.
Na portalu drzwi prowadzących do toalet kazał wykuć napis NIL ADMIRARI - nic budzącego zdziwienie.
A JAKA SŁYNNA SENTENCJA, UŻYTA PRZEZ NIEGO NA JEDNYM Z PORTALI, ZROBIŁA WIELKĄ KARIERĘ JAKO DEWIZA UNIWERSYTETU?
I na koniec:
DLACZEGO DZIEDZIŃCZYK MIĘDZY MAIUS A NOWODWORSKIM ZWIE SIĘ HUTĄ?