Dziś na tapecie wynalazek XX wieku - DOMOFON. Wzięli i założyli. Był i był. Potem się zaczął psuć, tak ogólnie. To go wymienili, operacja kluczyk była. Potem to już zaczął się psuć MNIE. Po długim czasie zdobyłam się na zakup nowej słuchawki. Przyszedł Facet od Domofonu (ze spółdzielni). Założył słuchawkę - ładna taka, nowoczesna, bo ta stara to już ohydna była - sprawdził, że naciśnięcie w odpowiednim miejscu powoduje otwarcie bramy. sprawdził, że dzwonek z bramy jest... dalej niesłyszalny... pomajstrował i poszedł precz stwierdziwszy, że on nic więcej nie potrafi zrobić! Bo to COŚ GDZIEŚ INDZIEJ!
I tak od tej pory było. Od czasu do czasu usłyszało się delikatne brzęczenie - to ktoś do nas dzwonił. No to mu się otwierało. A kiedy się nie usłyszało - ten ktoś walił w parapet - na szczęście mieszkamy na parterze - o ile na początku można było dostać zawału, o tyle potem już się przyzwyczailiśmy i stało się to zwykłym sposobem komunikacji. Ktoś wali w parapet - idzie się naciskać domofon.
Teraz tak: w piątek wracam z roboty, a tu nie ma klamki w bramie. Ja to pikuś, bo i tak zawsze otwieram sobie z klucza (z uwagi na szemrzący domofon), ale co mają zrobić ci, którzy przyszli w gości lub wyszli bez klucza, bachory, niedołężne babcie i tede? Domofon można naciskać do usr..ej śmierci, swoi mogą nacisnąć otwieranie - ale nie ma za co pociągnąć, żeby otworzyć! Tylko za ten klucz w zamku! Czyli jak to dawniej bywało - po gości (lub domowników bez klucza) wychodzi się przed próg :)
Hi hi. W poniedziałek wracam z pracy - wróciło coś w charakterze klamki, ach, co za wygoda. Wtorek rano - urwane. Znaczy zwisa smętnie i pociąganie nic nie daje. A domofon brzęczy. CALUTKI CZAS BRZĘCZY. Tak, jak wtedy, gdy ktoś naciska. Czyżby społeczne dyżury przy domowych aparatach? Ale po co, skoro i tak jest zamknięte.
Wniosek? Najwyższy czas ustanowić znów instytucję ciecia. Zlikwidować te durne domofony. Niech cieć stoi przy drzwiach (Z MIETŁĄ) i otwiera. Ponieważ sytuacja na rynku pracy dla mojej Córuni rysuje się niekorzystnie - mam nawet kandydata na to stanowisko. Kandydatkę. Ona już teraz lubi wystawać z towarzystwem na klatce.
A Wy mi tu wczoraj co za spory i rozhowory urządzacie. Cisza mię tu na klatce! Zachowywać sie, bo wchodzimy do środka kościoła Dobrego Pasterza na Prądniku Czerwonym.
A w środku wystrój w miedzi, jak to już wczoraj wspomniał Prooban. Ołtarz główny - zaprojektowany przez Jana Budziłło, z którego innym dziełem spotyka się KAŻDY turysta w Krakowie. CO TO JEST I GDZIE SIĘ ZNAJDUJE?
Nie tylko ołtarz główny wykonano w miedzi, ale szereg innych: tu widzimy stacje Męki Pańskiej. Obok ołtarza jest fryz z miedzianej blachy z sylwetkami polskich świętych: Stanisława, Jadwigi, Brata Alberta i Maksymiliana Marii Kolbego. Są tam też postacie symbolizujące naukę i sztukę, a zakończony jest Czterema Ewangelistami.
Z kolei oświetlenie ołtarza stanowi dwadzieścia lamp w formie krótkich miedzianych grawerowanych walców.
Z kolei w prawej nawie znajduje się wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej w miedzianej nastawie.
Czyli taki miedziany kościół :)
Wykonawcą tych dzieł w miedzi był Antoni Oremus. Jest to wspaniały krakowski mistrz ślusarski i brat kurkowy :)
PROSZĘ O PODANIE KILKU JEGO DZIEŁ. Z LOKALIZACJĄ :)
Ja widać na dzisiejszym zdjęciu, jedna ściana to szkło, a druga, ukośna, to dach - ten czerwony wczorajszy, co tak Wam się nie podobał. Nie bez racji, cóż.
Istnieje też dolny kościół. Tworzy on obszerną kryptę z prochami pomordowanych w czasie okupacji Polaków i z poświęconymi im tablicami.
Zagadka trudna: KTO KONSERWOWAŁ OBRAZ MBCz Z KOŚCIOŁA DOBREGO PASTERZA I WYKONAŁ WIELE JEGO KOPII?
Podpowiedzi: jest historykiem sztuki, był wikarym w parafii, organizował duszpasterstwo akademickie, a potem pewne muzeum. W którym już byliśmy, nawiasem mówiąc.
Znalazłam ciekawą notkę o miejscowym wikarym w latach 1994-96. Był to Tadeusz Mraz, kapłan o zainteresowaniach plastycznych (malarstwo, rzeźbiarstwo), głoszący dla dzieci niezwykłe kazania niedzielne, z zastosowaniem mnogich rekwizytów. Niektórzy - lepiej zorientowani - twierdzą, że dla zilustrowania dzieciom prawd ewangelicznych wniósł na ambonę wszystkie rzeczy jakie dały się z mieszkania przytaszczyć. Zapalony narciarz, taternik i beskidzki GOPR-owiec. Twierdzi, że aby być ratownikiem górskim, trzeba być postrzelonym. I zazwyczaj zaraz potem dodaje: A co powiedzieć o GOPR-owcu, który na dodatek jest księdzem?
:)
To idę na fabrykę, co? Bo też jestem trochę postrzelona.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24