Wstałam w lekkim nastroju globusowatym, no ale cóż, poszłam na Fabrykę. Po godzinie zwolniłam się "na chwilkę" i poleciałam do kliniki, bo miałam termin na 10.15.
W korytarzu szok: dziki tłum ludzi, tu wiozą na wózku jakieś ebe-ebe, tu przewalają się tłumy stażystów angielskojęzycznych, tu osoba płci, cóż, chyba żeńskiej, pyta GDZIE TU JEST BAR, a wygląda, jakby jej chodziło o kielonka.
Najgorsze jednak było co innego: rządziła naftalina. Odór unosił się NIE-MO-ŻEB-NY. Mojemu globusowi nic więcej nie było trzeba. Nawet książki nie wyciągnęłam z torby, bo już nie byłam w stanie czytać. Naprzeciw mnie siedziała starsza pani w popielatych karakułach i co chwilę się porozumiewawczo uśmiechała. Nagle zwolniło się krzesło koło mnie. Starsza pani HYC i już siedzi obok, już naftalina roztacza swe wdzięki, robi mi się kompletnie niedobrze, całe szczęście, że toaleta naprzeciwko...
W końcu zabrałam się stamtąd, stanęłam koło drzwi gabinetu i przy najlbiższym pokazaniu się pielęgniarki pytam, czy ja dzisiaj wypadłam z grafiku, bo już jest 11.15.
- Pani X? Ja Panią już dawno wołałam.
Taaa. A ja w nirwanie byłam widać.
No dobra, poprosili mnie. Wchodzę, a tam na kanapce ściśniętych sześcioro stażystów, dwanaście oczu prosto na mnie, a lekarz proponuje rozrywkę:
- Proszę się rozebrać.
Przypominam, że chodzi o obcego na plecach. Znaczy o tę plamę jakowąś-takowąś, co już chyba rok mam i która się przemieszcza w górę (zaczęło się od pasa, teraz jest na wysokości biustonosza, moim zdaniem może dojdzie do głowy i pójdzie w świat?). No to zdjąć.
Ciekawe. Jak miałam 20 lat, to mi się nie kazywali rozbierać (inna sprawa, że po lekarzach nie chodziłam). Teraz, jak mam... no mniejsza... nagle mam się obnażać przed obcymi ludźmi, jeszcze w dodatku cudzoziemcami! Jakie oni wrażenia wyniosą z tej Polski?
No i pogadują sobie.
- Can I touch?
Nie mnie pytają, oczywiście, tylko lekarza.
- Yes, you can touch, it is not contagious.
Z czego wydedukowałam, że posiew na grzybicę, zlecony miesiąc temu, dał wynik negatywny.
- What do you think to do?
Tu padają różne propozycje, całe szczęście, że większości nie rozumiałam, bo może proponowali też sekcję; wreszcie lekarz ustala:
- First we'll do the patch tests, then the biopsia.
Ja mu kurna dam biopsję.
Lekarz wyjaśnił mi, że testy alergologiczne najpierw. Zabawiam się w przyszłym tygodniu, mam trzy wizyty. Już się zwolniłam u Derechcji i żeby nie miamlała, postraszyłam ją tą biopsją.
- Ach, bądźmy dobrej myśli.
No to bądźmy.
Jestem też dobrej myśli, co do kolejnej zagadki. Pewnie wiecie, CO TO ZA BUDYNEK TAK ZWIEŃCZONY I GDZIE SIĘ ZNAJDUJE?
CZEMU SŁUŻYŁ?
Skoroście nawet Technikum Energetyczno-Elektroniczne przy Loretańskiej rozkminili... a konkretnie Elegancka (pierwsze miejsce na podium) i Jitka. Za to Jacek75 i Krulenka wiedzieli, że Laszczka...
A Technikum ważne, bo tam pisałam egzamin, dzięki któremu znalazłam się w Krakowie na dłużej...
PS. Może zresztą to się nie nazywa patch... nie wiem, jakem słyszała, tak i napisała. No pacz pani.
Zagadka dodatkowa:
JAKĄ KSIĄŻKĘ MIAŁAM W TORBIE?
Autor polski, nic wspólnego z Krakowem, akcja dzieje się głównie w przedwojennej Warszawie, ona kocha, on nie za bardzo, opowiadanie zostało sfilmowane, jako ona wystąpiła aktorka-emigrantka, nie tak dawno temu zmarła. Hej!
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24