Skołowali mnie na Onecie totalnie. Czytam jakiś artykuł i komentarze pod nim. Patrzę, a komentarze są z datą 21 stycznia, ale godzina na przykład 12:45 albo 22:20.
Jak to kurde, przecież jest szósta rano! Już myślałam, że mi dzień zniknął z życiorysu, ukradli i nie ma i nie wiem czy jest poniedziałek, jak mi się wydaje, czy jednak wtorek!
Kiedy... zobaczyłam jeszcze rok... 2007... czyli, prąpaństwa, Onet daje na pierwszej stronie artykuł sprzed roku!
Czuję się właściwie upoważniona do skopiowania tutaj notki sprzed roku, skoro Onet może, to tym bardziej taki mały przewodnik jak ja... ale niestety, PB fiksuje, spróbujcie wejść do archiwum... muszę więc nową napisać... doprawdy, wiatr zawsze w oczy... i jeszcze CAŁY tydzień przed nami...
Proponuję spędzić go na Stradomiu :) rozumianym nie tylko jako ulica, ale jako przedmieście, tak że dojdziemy do Koletek. Na razie jednak zatrzymujemy się po nieparzystej stronie ulicy i rzucamy okiem na fasady kamienic. Same dwupiętrówki widzimy, ale jedna ma szczyt wypasiony - to numer 11 czyli kamienica Jakubowskich.
Inaczej jeszcze dawny Hotel Londyński, a co.
Do XVIII wieku stały w tym miejscu dwa budynki na niezależnych posesjach: jeden wzniesiony został w XVI wieku i zwany był Strojnowskim, uległ zniszczeniu w czasie potopu, a drugi miał drewniane kondygnacje naziemne - w każdym razie oba zostały przebudowane i połączone w końcu XVIII wieku przez nowego wspólnego właściciela o nazwisku Wyszyński.
W pierwszej połowie XIX wieku nowy właściciel Jakubowski zburzył drewniane części i dokonał kolejnej przebudowy, tym razem na budynek całkowicie murowany.
Kolejni właściciele Masalscy w 1834 roku adaptowali dom na oberżę Pod Wołem: zbudowali drugie piętro, przeksztacili wnętrza, a na fasadzie umieścili wizerunek wołu - który najpierw był siwy,a potem złocisty.
Ponieważ wydaje się, że kamienica nie lubiła po prostu za długo pozostawać w jednej szacie, około połowy XIX wieku znów ją przebudowano. Znamy nazwisko architekta: niejakiego Augusta Plasqude'a. Trochę to brzmi jak paskuda, nie? A tymczasem był to krakowski budowniczy miejski.
A KTÓRY DOM - NO DOBRZE, NIECH BĘDZIE PAŁAC - TEŻ PRZEBUDOWAŁ W KRAKOWIE?
No i teraz dochodzimy do pierwszego bodaj w Krakowie ogródka piwnego - w którym występowali aktorzy. Otwarto go w 1849 roku.
W latach 70-tych XIX wieku zmieniono nazwę oberży na bardziej napuszoną - teraz nazywało się to Hotel de Londres czyli Hotel Londyński.
A CZY ISTNIAŁ WÓWCZAS W KRAKOWIE HOTEL PRZYPISANY INNEJ NACJI?
Dalszy ciąg historii kamienicy Jakubowskich jutro, a dziś jeszcze o oberżach w Krakowie. Pamiętajmy, że była to dawna stolica Polski, że ludzi przybywało w różnych sprawach masa i trzeba ich było gdzieś lokować na okres pobytu. Intensywny ruch pątniczy i handlowy wymagał wielu lokali gastonomiczno-hotelowych. Nazywano je gospodami (czyli zajazdami), austeriami, oberżami i szynkami. We wczesnym średniowieczu w karczmach można było spożyć posiłek, otrzymać nocleg oraz miejsce i paszę dla konia. Ponieważ ich poziom nie był wysoki, bardziej wymagający podróżni wozili ze sobą własną pościel i zapasy żywności. W tym czasie liczba zajazdów w okolicy Rynku Kleparskiego i Stradomia właśnie - wielokrotnie przewyższała obecną liczbę hoteli w Krakowie. Największą renomę posiadał zajazd Pod Furmanem z szynkiem i traktiernią.
GDZIE MIEŚCIŁA SIĘ PIERWSZA OBERŻA W KRAKOWIE I JAKĄ NOSIŁA NAZWĘ?
Wczorajsze: Nadjam, Prooban, Nata i Hucianka. A wszyscy na raz prawie :)
Ostrzegam w związku z konkursem na Bloga Roku, że głosowanie na Przewodnik po Krakowie kosztuje!
Chcesz wyrzucić za okno 1,22 PLN - esemesuj na numer 71222, w treści wpisując H02212
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24