Pobyt Psiapsióły z Daleka był urozmaicony: a to pojechałyśmy do kliniki, bo Pan Dochtór wypisał mi nową receptę pismem wybitnie lekarskim i w aptece odmówili realizacji, dopóki nie poprawi; a to do biblioteki na końcu świata, gdzie miałam oddać przegrubaśną knigę - biblioteka okazała się zamknięta z powodu wakacji i przyszło knigę taszczyć z powrotem; a to do antykwariatu z allegro, na jeszcze dalszym krańcu świata, odebrać OSIEM pozycji (tak tak, już nie kupuję, to ostatnie! albo prawie ostatnie!).
W deszczowe popołudnie, będąc w Podgórzu, zaszłyśmy przeschnąć do Drukarni. Usiadłyśmy przy stoliku, rozłożyłyśmy parasolki i pogrążyłyśmy się w rozmowie. Po jakiejś pół godzinie zdałyśmy sobie sprawę, że nikt do nas nie podszedł po zamówienie. Czyżby samoobsługa? Pogadałyśmy jeszcze chwilę, w końcu P. mówi, że zjadłaby ciasto z wiśniami (było na tablicy nad barem obwieszczenie o takowym). No to udałam się do baru. Ciasta wszelkie już wyszły (a była 17.00-18.00). No to pójdziemy gdzie indziej. Tak to Drukarnia pozwoliła nam gratis posiedzieć i wysuszyć się. P. mówi, że tak czy siak klientów mieli, a że nic nie zamówiono... interes się kręci :)
Innego dnia w tramwaju taka scenka: na przystanku wsiada Dziewczyna z Fotelem, takim tapicerowanym, nielekko wyglądającym. Dziewczyna wtaszcza go do wagonu, ustawia w przejściu i zasiada na nim. P. Mówi, że nie powinni od niej żądać biletu, bo miejsce ma w końcu własne. Na następnym przystanku wsiadają ludzie, nikt nie zwraca na fotel uwagi, że tak w przejściu stoi. Ale: przy Bagateli wsiada - tym samym wejściem - Chłopak z Półką. Tu już zaczynam płakać ze śmiechu, bo ludzie obok mnie mówią do siebie, że na następnym wsiądzie ktoś z łóżkiem i będzie komplet mebli. Niestety Chłopak z Półką nie ustawił jej na podłodze - a chciałam położyć na niej książkę, którą czytałam - nie umiał się znaleźć. Dalszego ciągu nie było, Fotel wysiadł przy placu Inwalidów, został zarzucony na głowę i poniesiony w nieznanym kierunku.
Przy okazji przypomniały mi się prezenty tegoroczne od Psiapsióły: dostałam mianowicie młotek i gwoździe. Ona chyba Wittlina czytała, nie wiem w jakim tłumaczeniu :)
Za to w dniu wyjazdu było tak: wysiadamy z autobusu przed dworcem lotniczym i słyszymy podjeżdżającą na sygnale straż pożarną. Wchodzimy do środka, P. ustawia się w kolejce do czekinu, gdy nagle WNIMANIE WNIMANIE ZE WZGLĘDU NA PAŃSTWA BEZPIECZEŃSTWO PROSIMY O OPUSZCZENIE BUDYNKU WYJŚCIEM AWARYJNYM.
Mało zawału nie dostałam, że P. nie wyjedzie :)
Opuszczamy więc budynek, tłum gromadzi się na trawnikach, my z Kochankiem dokumentujemy sytuację dla potomnych. Kątem oka/obiektywu jednak dostrzegam, że obecne wśród tłumu stewardesy palą papierosy z wyraźnie znudzoną miną, co napawa mnie niejakim optymizmem co do terminu wylotu Psiapsióły. Istotnie po 10 minutach zaproszono wszystkich z powrotem do budynku i wznowiono procedury. DZIĘKUJEMY PAŃSTWU ZA UDZIAŁ W ĆWICZENIACH I PRZEPRASZAMY ZA NIEDOGODNOŚCI. Ha ha ćwiczenia. Ludzie w kolejce mówili, że gdzieś tam dalej z automatu z kawą mocno się dymiło :)
A jak tam z zagadkami sprzed tygodnia, mocno Wam się z głów dymiło, gdyście szukali odpowiedzi? A tyle Was było: Jacek75, Karola27, Nadjamfotos, Irena, Czarnainez, Jitka i Saxony3. Zabrakło jedynie żaglowca z kamienicy przy Rynku Głównym 44, która należała do znanego nam już kupca i finansisty Wincentego Kirchmayera, pierwszego prezesa Izby Handlowej i Przemysłowej. Kiedyś to godło pokażę osobno.
Postępy poczynione w pracach budowlanych pozwoliły Komitetowi Budowy na przeanalizowanie problemu wystroju wnętrz. Komitet doszedł do wniosku, że wyposażenie musi być nie "wystarczające", ale "wystawne i odpowiadające monumentalnemu charakterowi całego gmachu". Postanowiono zaprosić do udziału w dekoracji gmachu Stanisława Wyspiańskiego. Wyspiański propozycję przyjął, choć w budynku "nic mu się nie podoba, prócz widoku z okien" i nastąpił krótki okres intensywnej pracy projektowej. Niestety, jak pisał Wyspiański do Adama Chmiela, "Izba wciąż mnie prześladuje Cesarzem [...] Czy w ogóle wypada mi, abym ja projektował i wykonywał dekoracyę, gdzie miejsce na Cesarza austriackiego ma być zostawione? Ja sądzę, że tego ja żadną miarą robić nie mogę [...] Zamiast Cesarza zaproponowałem im obraz przedstawiający widok Rynku krakowskiego z Wieżą Ratuszową. I to się im bardzo podoba, ale chcą Cesarza mimo tego."
W rezultacie Wyspiański odrzucił współpracę przy dekoracji sali obrad, wykorzystując jako pretekst gwałtowne pogorszenie się stanu zdrowia i zwracając wypłaconą mu wcześniej zaliczkę.
A KIM BYŁ ADAM CHMIEL?
W czasie prac nad dekoracją sali posiedzeń Wyspiański wyjeżdżał za granicę.
GDZIE I PO CO?
W tej sytuacji Izba zwróciła się do Józefa Mehoffera o zaprojektowanie wyposażenia i dekoracji sali posiedzeń. Artysta znany był z witraży fryburskich, ale nie miał w dorobku dekoracji wnętrz. Niemniej cieszył się poparciem i zaufaniem Tadeusza Stryjeńskiego. Przygotował dwa projekty, a Izba wybrał wersję okazalszą, choć droższą, przekraczającą zaplanowany budżet. Jednak w międzyczasie wynajęto już lokale w gmachu, o wiele korzystniej, niż się spodziewano, więc względy finansowe nie stały na przeszkodzie.
O Mehofferowskiej dekoracji postaram się napisać kiedyś szerzej, jeśli uda mi się zrobić zdjęcia sali.
Uroczyste otwarcie Domu Pod Globusem nastąpiło 15 września 1906 roku. Zaproszono prezydenta Juliusza Lea, wiceprezydentów Michała Chylińskiego i Józefa Sarego, austriackiego ministra handlu Josefa Forta i innych dygnitarzy. Izba upamiętniła otwarcie gmachu utworzeniem funduszu w wysokości 60 tys. koron na kształcenie zawodowe osób pracujących w przemyśle, handlu i rzemiośle.
W chwili otwarcia ciągle brakowało obrazu nad trybuną w sali posiedzeń. Z tym obrazem zdarzyła się mała heca i to jest Wasze zadanie na nadchodzący tydzień:
OPOWIEDZIEĆ HISTORIĘ OBRAZU MEHOFFERA "POSKROMIENIE ŻYWIOŁÓW"
Otwarcie gmachu odbiło się echem w prasie, a widoki wnętrza sali posiedzeń zostały opublikowane w 1907 roku w "Sztuce Stosowanej" czyli periodyku prezentującego najwybitniejsze projekty i realizacje.
Popiersie cesarza Franciszka Józefa zostało zdjęte w 1918 roku. Pozostało po nim puste miejsce, więc podczas remontu generalnego Domu Pod Globusem w latach 1926-28 umieszczono w nim godło państwowe, również zaprojektowane przez Mehoffera.
Źródło: Zbigniew Beiersdorf, Jacek Purchla - Dom Pod Globusem, Wydawnictwo Literackie 1988
Na zdjęciu: zegar na wieży Domu Pod Globusem
No i trzymamy kciuki za Nadjamfotos i jej odzyskiwanie wzroku :)