W zasadzie to to był chyba rozwód albo przynajmniej separacja. Trochę z oddali, ale za to w całości jednym objęciem oka...
Wczoraj pisałem o krainie i dzisiaj właśnie tak było, jak to opisałem. To był prawdziwy dzień "tu i teraz", a to co jutro i wczoraj podświadomie zostało załatwione.
Dziękuję Krzysiowi za towarzystwo, wspólne 22 km i 1180 m podejść w górę.