[i]Rzeka, którą sarmackim Hipokrenem zowę,
Drużyna czy Dunajec po dnie kryje głowę
I nim z Wisłą na morze swoje siły złączy,
Przybrawszy Poprad w sforę pod sam Sącz się sączy.
Wacław Potocki, Sielanka[/i]
Pozostajemy nadal nad modrym Dunajcem przy ujściu do niego Grajcarka. Na zdjęciu dojrzeć możecie szary blok [b]bulastego wapienia czorsztyńskiego[/b] o wysokości 9,5 m. Sterczy z koryta Dunajca, widzicie (?) Nazywa się [b]Kotuńka[/b]
Według bogatej w warianty choc pospolitej legendy, [b]porzucona została przez diabła[/b], który chciał nia roztrzaskać Zamek Pieniński na Zamkowej Górze, w którym przed Tatarami ukrywała się św. Kinga. Jednak zamiar ten udaremnił mu kogut, który zapiał i cała moc diabelska opuściła go. Opuszczony przez diabła kamień wpadł do rzeki nie czyniąc nikomu szkody. Niektórzy twierdzą (co naukowiec uzna za mało prawdopodobne), że do wielkiej powodzi w roku 1813 Kotuńka [b]była częścią stałego lądu w Szczawnicy[/b]. W latach ok. 1875-1912 stał na wierzchołku [b]posąg górala[/b] w powitalnym geście. W lipcu 1997 roku ustawiono podobną rzeźbę dłuta Józefa Madeja o wysokości 2,6 m. Wokół Kotuńki nurt Dunajca jest wyjątkowo rwący i tworzą się zawirowania odbitej od niego wody. Wykorzystywane to jest przez kajakarzy górskich, którzy często tutaj trenują
Nazwa skały pochodzic może od ruskiego imienia [b]Kotan[/b]. Kamienna wysepka - pisze w roku 1860 [b]Deotyma[/b] - [i]"zwana jest tu Kotunią, bo psotliwym ruchem wygladając z wody, niby kot chytrze się czai..."[/i]