chcę stąd odejść zniknąć choć na chwilę
bo już na prawdę nie wiem po co żyję
wszystkie moje plany ulatują jak kamfora
myśli w zarodku tłumi śmierć przesadnie chora
każdy dzień zaczyna się tym samym wschodem
przypomina bieg przez przełaj jazdę samochodem
bo nie wiem na jakim zakręcie czyha na mnie licho
ma oczy czerwone złe i sapie cicho
punktualnie stawiam się u diabła na spowiedzi
serce krzyczy resztką słów co w duszy siedzi
kłaniają mi się tylko najgorsze penery
czy tak ma wyglądać moje życie do cholery
jestem człowiekiem też popełniam błędy
lecz czemu już nie wiem jak iść i którędy
wszystkie moje drogi w przepaści się kończą
a nogi wciąż między kajdanami się plączą
...
wstajesz rano masz zaciśnięte usta
to co widzisz to po wódce szklanka pusta
bo życie znowu cię skopało
walczysz lecz to wciąż za mało
w tej walce jesteś ciągle sam
widzisz czyjś ból i mówisz "doskonale znam"
kolejna osoba ciebie opuszcza
krew wyciska znamię na tych ustach
...
teraz przez tą krew
gdzie płynie marzeń sen
Boże odpowiedz
czy tego właśnie chcesz
---
"Zbuduję most - będę miał gdzie mieszkać...
Masz nóż - walcz lub wbij sobie w serce"