Cudowny dzień w stajni z moim najcudowniejszym koniem! Wybraliśmy się na dzikie galopady po ściernisku w siodle westernowym. Prymus był najszczęśliwszy na świecie, kiedy dałam mu zupełnie luźną wodzę, mógł się wyciągnąć i zasuwać jak szalony przed siebie! Dawno nie widziałam mojego Pysiaka tak zmęczonego, a jednocześnie tak radosnego! Nie bał się niczego, pędził jak oszalały, jednocześnie będąc zrównoważonym i bezproblemowo dając się zatrzymać, gdy kończyło nam się pole. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak wesoło. Przy okazji porobiliśmy trochę zdjęć (kapelusz mam tylko na zdjęciach, przy galopie oczywiście założyłam kask).
Kocham takie dni!
Prymus codziennie pokazuje mi jak wspaniałym jest koniem!
Moja paróweczka do kochania, miziania i przytulania.
Dobranoc!