Wychodzę na spacer. Myśli toną w zalewie goryczy. Nie czuję już nic. Zlizuję sobie łzy, zakrywam uśmiech. Czerwonym paznokciem po błękitnej krwi. Dziwny świat tańczy walca, a ja stoję po środku z pustką. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś na pewno spotkam diabła i wypiję z nim twoje zdrowie, kochanie. Tylko twoje obrazki i moje papierosy, a między nami mur porozumienia.