Poszłam. Nie ubrałam czerwonych majtek. Nie złamałam pióra. Zababrałam każdziutką linijkę. Wciąż nie czuję się dojrzała. W nocy przeleciałam Morfeusza. Kostki nie ugięły mi się nad szpilkami. Nie żegnałam się. Majówka upłynęła pod znakiem literatury spoza kanonu i alkoholu. Przed wejściem nie płakałam, że nie wyuczyłam się biografii mickiewicza. Nie wiedziałam wiele o wyspiańskim, a wesele kojarzy mi się tylko z bezą i śliskim garniturem i fałszywą rodziną które przeżera kilka tysięcy dumnych rodziców państwa młodych. Nie wybrałam przedwiośnia, bo nie lubię wiosny. Stukałam sobie piórem o kant czegoś drewnopodobnego a w głowie miałam tylko :
jestem sobie
jestem głupi
co mam robić
a co mam robić
jak nie wiedzieć
a co ja wiem
wiem że jestem
taki jak jestem
może niegłupi
ale to może tylko dlatego że wiem
że każdy jest dla siebie najważniejszy
bo jak się na siebie nie godzi
to i tak taki jest się jaki jest
No dlaczego nie Ty, Mironie Białoszewski???????????????????