Ja i mój obojczyk, cześć.
Zaczynam sobie pisać, jest, a właściwie była 14:14. Szukam słów, ale wiesz co chcę Ci powiedzieć.
W zasadzie nawet nie muszę pisać, to dobrze. Przemilczę.
Coś będzie dalej, chociaż to chory rok, nie sądzisz? Jakby ktoś nakreślił na nim znamie śmierci. Tak,
tak.. to chory rok i lepiej będzie, jeżeli już się skończy, już niedługo. Później wszystko wyjdzie na prostą,
poniekąd.. bo i tak będzie bolało i nic nie będzie już dokładnie takie samo. Zauważyłaś? Przestałam już
mówić, że i tak wszyscy umrzemy. Bo widzisz, wiele się zmieniło, ale my.. Ja, Aldona, Ty.. to będzie
niezmienne. Nie wiem co będzie jutro czy za dwadzieścia lat, ale dobrze.. że jesteś. Jesteście. Jestestwo
- wasze oczywiście - trochę umila posrane życie.
kocham Cię.
I nie wystarczy słowo, by powiedzieć jak jest teraz
I nie byłbym tu sobą, mówiąc, że się chcę pozbierać
I że umiem, i że potrafię, że się nie wkurwię
I tak jest u mnie, lepiej znacznie, naprawdę
Po co mam ściemniać jak zawsze? Rozumiesz?
Bo ja wciąż chyba nie, najwyraźniej, ej w kurwę