1 czerwca. Dzień dziecka, mój dzień. Równocześnie dzień wielkich zmian.
Jakich ?
W przeciągu ostatnich dni długo nad tym wszystkim myślałam. Nad tym co robię ze swoim życiem.
Wpakowałam się w to całe bagno nie wiadomo kiedy a teraz nie potrafię z tego wyjść, nie jestem w stanie.
Najważniejsze, że rozumiałam, że niszcze się psychicznie jak i fizycznie, zrozumiałam, że jem za mało.
A to już jakiś postęp i krok w dobrą stronę.
Tak, miałam zwiększać bilanse i mi do tej pory nie wychodziło, wiem. Ale od dziś to się zmieni bo tak dłużej być nie może.
Straciłam za dużo czasu i pięknych chwil przez obsesyjne liczenie kalorii i planowanie bilansów dzień wcześniej,
zmarnowałam również zdecydowanie za dużo łez i nerwów przez to całe ,,odchudzanie" . Teraz tego żałuję.. żałuję, że
nie wybrałam tej ,,zdrowej" drogi, a to wszystko dlatego, że chciałam za wszelką cenę być jak najszybciej chuda.
W sumie nadal chcę... ale nie dbam o to, teraz chce być tylko zdrowa psychicznie i fizycznie.
Do czego zmierzam?
Od dziś się kompletnie zmieniam. Nie obchodzi mnie to, czy komuś się to spodoba czy nie,
nie mam zamiaru w tym gównie dłużej siedzieć. Chcę być wolna, mieć radość z życia.
Kiedyś w życiu bym tego nie powiedziała, pamiętam jak modliłam się wieczorami do ,,pro Any" prosząc o to,
co mam teraz...i dostałam to czego chciałam.. a teraz nie jestem w stanie sobie z tym wszystkim poradzić.
Będe stopniowo zwiększać bilanse, nawet na siłę, trudno. Wciąż mam cholerny wstręt do jedzenia ale muszę to pokonać,
dla lepszej i ZDROWSZEJ siebie. Chce jeść normalnie, jak człowiek! I wierzę, że z czasem mi się uda.
Jeszcze długa droga przede mną, to wszystko zajmie mi sporo czasu, ale nie poddam się, będe walczyć! :)
Oczywiście wciąż będe liczyć kalorie i ćwiczyć ale wszystko z rozsądkiem. Nie będe liczyć dokładnie co ile ma tylko
wszystko ,,na oko" , po co mam się niepotrzebnie zamartwiać czy zjadłam czegoś za dużo czy za mało :)
Może kiedyś kupie sobie wagę kuchenną i będe wszystko liczyć, na razie nie mam zamiaru tego robić, nie chce o tym myśleć.
Moim celem jest dojście do normalnej liczby spożywanych kcal dziennie, nie liczenie kalorii i powrót do zdrowia.
Będzie ciężko, bo siedzę w tym wszystkim sama i nikt poza Wami nie wie co sie ze mną dzieje więc w realu mam
zero jakiegokolwiek wsparcia od zaufanej osoby, bo nawet rodzina nic nie wie..
Wiele z Was jest tutaj dla mnie inspiracją, więc na pewno będzie mi łatwiej, ale wiadomo..
internet a świat realny to jednak dwie różne bajki :)
Myślę również o zawieszeniu tego photobloga, albo założeniu nowego.
Nowy photoblog wraz z ,,nową" mną, dobry pomysł?
Może pozwoli mi o tym zapomnieć, pomoże mi się z tego uwolnić.. sama nie wiem, jejku..
Jednocześnie mam ochotę stąd odejść i wszystko rzucić ale z drugiej strony jestem przywiązana do tego miejsca
i świata. Uzależniłam się od tego miejsca.
Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie za tą ,,wielką" zmianę, ale zrozumiałam, że życie jest
tylko jedno i nie warto go marnować na tego typu obsesje, NIE WARTO!
Notka nieco długa i chaotyczna, pewnie z masą błędów bo nie umiem pisać takich rzeczy ale liczy się mój przekaz
i mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu zrozumiałyście o co mi chodzi i w jakiej jestem sytuacji :)
A więc trzymajcie za mnie kciuki kochani <3
jestem z siebie cholernie dumna i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej :)